Tak na doprą sprawe nie wywyższajcie Chamberlaina tak bardzo
bo prawda jest taka że legendy rodzą sie w playoff a nie
w regularnym sezonie, a właśnie królem playoff był Jordan a nie Chamberlain. Chamberlain grał z każdym sezonem coraz słabiej i słabiej. Jordan gdy wrócił ponownie w wieku 33 lat do Nba
powrócił na sam szczut po przerwie 2 letniej i utrzymywał sie na nim aż do konca swojej gry w Bulls. Właściwie w sezonach 96,97,98 nie
oddawał w ogóle głupich rzutów.Jego gra była bardzo dojrzała.
Gdyby patrzec na same punkty to niektórzy by mogli Bryanta z sezonu 2006 porównywac do Jordana bo ma srednia 35,0.
Śmiechu warte ,wszystkie statystyki Bryant ma przeciez gorsze
od Jordana ,FG Bryanta tylko 44% gdy Jordan w jego wieku zawsze wyraznie powyżej 50%, po powrocie do Nba miał 49% w sezonie 96
w wieku 33 lat.
Tak tylko Jordan w latach 87-93 zawsze twiedził że najwazniejsze jest dobro zespołu i to sie tylko liczy. Był w tym okresie 7 razy królem strzelców ze średnimi między 31-37 na sezon, ale jak sam powtarzał mógłby miec w tych sezonach średnie ok 43 punktów
tylko z mniejsza korzyścia dla zespołu.
Dlatego te 2 najlepsze sezony Chamberlaina pod wzgledem śr.punktów w sezonie nie powinny mu gwarantowac miejsca najlepszego gracza wschechczasów nba.