O My God... Mike jest moim odolem. Totalnie sie w nim zabujalam po obejrzeniu Grinda. Ale zdecydowanie lepiej wygląda w blond włosach.
Odolem? Idolem chyba... ;] Z tym, że to też nie jest odpowiednie określenie. Jeśli się w nim zakochałaś może być obiektem twoich uczuć czy w jakimś sensie ukochanym. Ale idolem? Idol to osoba, którą się podziwia za prace, styl życia, za poglądy, czyny. Która jest dla ciebie autorytetem w jakieś dziedzinie... Ale czy idolem jest człowiek w którym się kochamy? Watpie... Tak samo wątpie w to czy Mike może być idolem kogokolwiek. Niczego nie dokonał, niczego nie zrobił. Jest tylko średnim aktorem grajacym w przeciętnej klasie filmach o jakiejś tam urodzie i uroku osobistym, dzięki któremu zakochują sie w nim dziewczyny.
Ale moze kiedyś zmieni sie moja opinia... Mam nadzieję.