Szkoda, że w "Córach szczęścia" w 99% korzystała z dublerki - przez to sceny wyglądały na sztucznie zmontowane - a przecież nie miała czego się wstydzić (kilka razy widać było jej własne, całkiem efektowne wdzięki)
W rodzimym "Bandyckim Petersburgu" już nie była tak wstydliwa ;-)