Nie darzę go sympatią. A to z takich powodów, jak to, że kompletnie zawalił "Tommy'ego", co mam mu za złe, bo The Who to jeden z moich ulubionych zespołów (tak, wiem, jakby nie było widać po nicku). Nie ma to jak pchać się do opery rockowej, gdy się nie umie śpiewać. Nie mówiąc o lekkiej hipokryzji, jaką się popisał nazywając Nicholsona "łysiejącym kurduplem". Jasne, że Jackowi łysienia, i to dość wczesnego, odmówić nie można, ale nazywanie "kurduplem" gościa zaledwie 3 cm niższego? Tym się zraziłam do Reeda, bo jednak mój ulubiony zespół i ulubiony aktor. Ale może niesłusznie?