Czy można było być aż tak rewelacyjnym w "The Da Vinci Code"? Był na ekranie zaledwie kika minut, a przyćmił postacie pierwszoplanowe (chociaż Tatou nie trudno było przyćmić... ^^)! GENIALNY! PO PROSTU GENIALNY! Przez cały film wyczuwało się jego obecność i pozostawiał w naszej psychicę jakby... szramę, a przecież tego od odgrywanej przez niego postaci oczekiwało się najbardziej... : )
Przeszedł sam siebie: )
I do tego taki przystojny... : )))