Akurat to Nirvana wcale nie była prekursorem tego całego nurtu i to należy sobie wyraźnie zaznaczyć.

No oczywiście, Nirvana była/jest zdecydowanie najpopularniejszym zespołem epoki "grunge'u" (puste słowo), ale... to taka fasada. Sama historia zespołu Pearl Jam sięga ładnych paru lat wstecz (gdzie oczywiście nie wszyscy fani zdają sobie z tego sprawę).

Co do Ramones... mi się zawsze bardziej kojarzyli właśnie z Pearl Jam, niż z Nirvaną i to nie tylko z powodu niezdrowej fascynacji Eda.

jak czytam że nirvana jest prekursorem grunge'u to mi się nóż w kieszeni otwiera normalnie. I piszą to osoby, które z tego nurtu znają ze 2, 3 zespoły.

Co do samego zespołu. Mało z grunge'u w nich zostało. Ten i Vitalogy to moje ulubione płyty, No Code też chwilami ujdzie, ale reszta jakoś mi nie trafia w ucho. Może za parę lat. 91/92 rok To dopiero był Pearl Jam.

Prekusorem grunge'u była grupa Melvins (ze słynnym Buzz'em Osbourn'em ;D z którym przyjaźnił się Kurt Cobain).
Później mniej więcej w tym samym czasie Alice In Chains, Pearl Jam, Nirvana i Soundgarden zaczęli grać coś podobnego do Melvins'ów i tak powstało grunge. Później powstało wiele nowych kapel typu Mother Love Bone, Temple Of The Dog (projekt Chris'a Cornell'a, gitarzystów Pearl Jam, Matt'a Cameron'a na cześć zmarłego Andy'iego Wood'a), Green River, Screaming Trees, Mudhoney, TAD, Neil Young, Stone Temple Pilots, Mad Season, Hole (chociaż tego zespołu nie polecam...), Sunny Day Real Estate i wiele inych, po najnowsze Godsmack'i i Nickelback'i.
Wypisałem tyle kapel, żebyście sobie "fani" grunge'u (czyli samej Nirvany) przesłuchali chociaż po jednej płycie tych wykonawców.

Szczególnie polecam Melvinsów, "Badmotorfinger" Soundgarden'a i oczywiście "Ten" Pearl Jam.

Mam wrażenie, że Nirvana jest najbardziej znana bo laski lecą na Kurta (jego wygląd)...

Skandal zawsze sprzedawał się najlepiej. Prochy, alkohol, ładna buźka i strzał w łeb. Zapisanie na kartach historii gwarantowane.

Nie oszukujmy się, Nirvana nie była jakoś specjalnie wybitna. Muzykę może mieli niezłą, ale jak Kurt zaczynał drzeć japę to bardzo często urok mijał. Zespół bogaty pod względem granej muzyki i powiewu świeżości ale ubogi tekstowo.

no ja też nie mogę wytrzymać jego wokalu, ale słucham tylko ze względu na Dave'a i to rzadko

No ok, perkusja jest zajebista, ale Dave'a wolę w Foo Fighters. Ma dużo lepszy głos niż Kombajn

No ja też wolę go w Foo Fighters, tyle że pisałem czemu słucham Nirvany. (czasami)

Melvins byli jednymi z pierwszych ale na pewno nie byli prekursorami. Posłuchaj SubPop200, a z wcześniejszych to kapelka której kawalek Reurn of the Rat byl wiele razy coverowany. Nie mam czasu sie rozpisac ale Melvins na pewno nie byli prekursorami.:) Pozdro

Zapraszam do polskiego fanklubu Pearl Jam :)
https://www.facebook.com/groups/1443775022542694/

A może chodzi o to, że wywodzą się po prostu z Seattle.

Do Grunge bardziej pasuje Alice in Chains - choć co ciekawe, nigdy siebie nie nazwali grunge'owcami oraz Soundgarden... z Tych co ludzie znają. Ale jak kolega wyżej napisał wszystko z lat 90 co było z Seattle było nazwane grungem :P Również ehm... 7 years bitch, Bush, Screaming Trees. Nirvana była poprostu najsławniejsza,a swoją popularność i legendę Grunge uzyskała przez smutną historię Kurta. Ci którzy znają temat pewnie się ze mną zgodzą, bądź nie. Ale Nirvana to tylko ikona.

Nirvana otwarla drzwi. Prekursorzy dzialali nawet 20 lat wczesniej.