Stało się to co niestety musiało się stać. Phil przechodzi na zasłużoną emeryturę. Mnie jako jego fana bardzo zasmuciła ta wiadomość. Jego kariera trwała ponad 40 lat. Od momentu kiedy latem 1970r. zjawił się w na przesłuchaniu( jako perkusista) do nieznanego szerszej publiczności zespołu Genesis. Po zawirowania z odejściem Petera Gabriela w 1976r. i przejęciu po nim roli wokalisty. Największe przeboje tworzone z Tony'm Banks'em i Mike'm Rutherford'em, rozpoczęcie kariery solowej w 1981r. Nieprzerwanie przez trzy dekady, tworzył piękne i poruszające utwory. Phil przez te wszystkie lata dawał z siebie wszystko, co niestety odbiło się na jego zdrowiu: problemy z kręgosłupem, częściowa utrata słuchu oraz zniszczone nerwy w dłoniach. "Nie należę już do tego świata, a nikt chyba nie będzie za mną tęsknił" to Jego słowa z którymi zgodzić się nie mogę. A co Wy o tym myślicie?
ja powiem tak - mimo, że nie słucham go jakoś nałogowo - to mimo wszystko jego piosenki "siedzą" w pamięci i w sercu człowieka jako niezapomniane - i tak pozostaną na zawsze... wielki żal - ale faktem jest - należało mu się już...
Dla mnie pozostanie WIELKIM ARTYSTOM MA NIESAMOWITE PIOSENKI JEST NAJLEPSZY NA ŚWIECIE
TYLKO SZKODA ŻE NIGDY NIE ZOBACZE JEGO KONCERTU:
odchodził już na emeryturę ze 3 razy.
może i tym razem okaże się, że zdaje sobie sprawę z istnienia ludzi, którzy będą tęsknić ;)
a jeśli nawet nie - muzyka jest wieczna.