Gdyby żył Albert Einstein to ciekawe czy wytłumaczyłby mi, w jaki sposób Roberto Carlos zdobył gola w meczu z Francją w 1997 roku. Carlos miał nogi tak potężnie zbudowane, że niejeden kulturysta mógłby mu pozazdrościć muskulatury i siły. Jego żywiołem były rajdy pod pole przeciwnika, które to nie rzadko zamieniał na gole. Bardzo ofensywnie grający obrońca, który na dodatek swojej szybkości miał również potężne uderzenie z dystansu. Jego żywiołem była lewa strona boiska i ktokolwiek się pojawił w sektorze tego boiska... czuł się jakby trafił w oko cyklonu.