Zanim obrazicie mnie przeczytajcie, psychiatra pewnie by mu przepisał lek i powiedział "next". A
to tylko zaleczanie problemu. Jeśli chciałby naprawde sie wyleczyć musiałby zmienić swoje
myśli, nawet gdy umiera bliska osoba cierpienie na pewnym poziomie jest tym samym co
cierpienie z powodu rozlanego mleka (piszę "na pewnym poziomie", bo chodzi o przeszłość
prawda? cos sie stało i umysł to drąży i drąży). Nie ma znaczenia czy umarł kot czy czyjes
dziecko, wy chcecie wartosciowac ale mowimy o myślach a te sa w naszej głowie i tworzą ten
sam stres, ból. Komuś umiera dziecko i ten ktoś myśli cały czas "to nie powinno się stać". To
jest jedyna przyczyna. Walka z rzeczywistością.

Rozumiem go trochę, wiem, że przy nadmiarze myśli trudno o kontrole i to samo sie dzieje, ale
sama nigdy w życiu nie zgodziłabym się na tradycyjną psychoterapię trwajacą miesiacami lub
latami, bo wiem, ze to samo osiagnac można o wiele szybciej (NLP, wglad w siebie,
kwestionowanie przekonan),to tylko część tego co nieznane przy zwykłym leczeniu a stosowane
przez ludzi interesujacych sie rozwojem. Faszerowaliby go jeszcze tabletkami, które owszem
działaja, poprawiaja nastrój, ale pacjentowi nie proponuje sie potem POZBYCIA sie przyczyny. to
taka tykajaca bomba...niby pomogliby mu, odzyskałby radość za sprawa samych
antydepresantów ale ta radość przykrywałaby prawdziwy powód który w sprzyjajacych warunkach
na nowo by sie aktywował. Szkoda, że lekarze nie traktuja z szacunkiem pacjentow , teraz
przynajmniej nie cierpi i nie musi znosić czegoś czego nie chciał. Zrobił dobrze,wg siebie. Nie
ma sensu cierpieć zwłaszcza jak cos jest nieadekwatne do stanu psychiki. Mógł otrzymać
możliwość wyleczenia, ale nie dostał tego. Chyba że chodzi o tą śmieszna terapie 12 krokow?
metoda stosowana w AA, niesprawdzona (wiem to z autopsji). nNie wspominając o tym, że od
chorego wymaga sie cierpliwości, ale chory nie może czekać, bo już nie wytrzymuje. W takim AA
nikt by go nie potraktował sam na sam, do tego sobota i niedziele całkowicie wolne, w tygodniu
sprawdzanie alkomatem czyli kolejny raz uswadamianie chorego, że problemem jego jest
alkohol co jest bzdurą bo to tylko skutek.