Takie komentarze jak ten naprawdę chce się czytać :)

lubię to

Dokładnie :)

Również byłam takim dzieckiem.....

Pięknie napisane. Brawa dla Twojej otwartości, odwagi, wrażliwości i mądrości. Bardzo dobrze wiem co czujesz. Dla mnie Robin był świetnym aktorem, któremu jestem równie wdzięczna i przekonana, że był też wartościowym i ciepłym człowiekiem. Bardzo mi Go brakuje, choć Go osobiście nie znałam. Pozdrawiam serdecznie i w pełni popieram.

Robin z Batmana też był "aktorem", ale cyrkowym :D

Pierwsze skojarzenia z Robinem Williamsem to Stowarzyszenie Umarłych Poetów, Piotruś Pan, Pani Dubtfire. W jego wyrazie twarzy było coś takiego jakby śmiech przez łzy, co wywołuje tym większą nostalgię, że nie ma Go już wśród nas... Dla mnie jeden z zupełnie ulubionych aktorów, każdy film z Jego udziałem przykuwał moją uwagę. Tym większa nostalgia, że wiele z tych filmów (Przebudzenie, Hook, Pani Dubtfire) oglądałem dawno temu jako dzieciak, więc pewna aura magii dzieciństwa owe filmy otacza... Ogólnie dużą sympatię we mnie wzbudzał (z wyjątkiem magika w "Cudownym Dziecku" - jedyna negatywna postać jaką kojarzę), no i rozśmieszał do łez. Bardzo często mieszały się te łzy ze łzami wzruszenia jak choćby końcówka Hooka, Pani Dubtfire czy Stowarzyszenia. Ale wiele było tam pozytywnego humoru, że nie mogę owych filmów zaliczyć do ckliwych wyciskaczy łez, wręcz przeciwnie - wszak Williams jest uważany często za aktora komediowego po też potrafił rozśmieszyć jak mało kto. Dla mnie kultowa pozostaje scena z Pani D. "Umiem też świetnie udawać hot - doga" - 2 sekundy jak Williams udaje hot doga wryły mi się w pamięć i bawią do dziś :)
A nauczyciel ze Stowarzyszenia to jeden z moich największych autorytetów i wzorów do naśladowania...

Przed chwilą słyszałem piosenkę z Aladdyna... Po chwili pomyślałem o Williamsie - ile humoru dostarczał dzieciom. Wszedłem na jego profili i czytam Twój komentarz... W 100% oddaje to, co poczułem, zanim tu wszedłem, myśląc o tych wszystkich filmach z mojego dzieciństwa, w których grał :)

treśćPrawda... Pamiętam z dzieciństwa Jumanji, Hooka, Pani Doubfire, Flubber, między piekłem a niebem i zawsze też jego cieply uśmiech i głos... taki typ ojca, którego chciałoby się mieć i przytulić... Robinie... :(

Z nim nawet "przeciętny" film był ok ze względu na jego osobę (miał w sobie tyle ciepła) :(

Podpisuję się obiema rękami.
Robin Williams żył będzie wiecznie w naszej pamięci i w znakomitych,ponadczasowych filmach,w ktorych zagrał.

A dla mnie z niego aktor taki przeciętny raczej był. A człowiek nie za dobry. Pozdrawiam.

Skąd te błędne wnioski?

Zgadzam się z każdym słowem komentarza. Williams był jednym z niewielu aktorów, których kreacje filmowe wywołują we mnie emocje na tyle silne, że zdarza mi się głośno się śmiać, płakać, utożsamiać się z postacią. Płakałam gdy dowiedziałam się o jego śmierci, o tym, że w końcu nie dał rady już dalej żyć. Zdewastowało mnie to kompletnie. Dla mnie aktor - geniusz, jeden z kilku na świecie. Dzięki niemu i jego roli w "Stowarzyszeniu..." skończyłam filologię i zostałam nauczycielką literatury.

Ale post aż cieplej się robi na sercu BRAVO !!!!! RISPECT:)

Ja też przeżyłam Jumanji i to byl chyba pierwszy film z jego udziałem

Piękne napisanie, aż chce się czytać. Ja tak samo będę wspominać tak wspaniałego aktora,kocham jego filmy .

Role Świętej Pamięci Robina Williamsa były czymś wielkim, zawsze były tak głębokie, piękne, pełne ciepła i uroku tego niezwykle utalentowanego aktora, że czasem nie jest łatwo po jego śmierci oglądać filmy z jego udziałem.

Pamiętajmy go takim jaki dla nas był, bo oddał nam to co najcenniejsze , pogodę ducha, dobry humor i ciepło o niezwykłej mocy. Pewnym jest że nigdy o NIM nie zapomnimy. Umiał rozbawić jak nikt inny, potrafił przejąć aż do bólu swą przenikliwością, dawał do myślenia jak mało kto i takim pozostanie w naszych sercach i pamięci.

Niezwykły talent, nieopisana strata...
Przyłączam się do podziękowań.

Pięknie to ująłeś.. podpisuję się również :)

niesamowite aż się popłakałem

Aż się łza w oku zakrecila.

Jumanji, film dzieciństwa, a nie jakaś nowa wersja z Dwaynem Johnsonem, duga cześć filmu pt. "Witajcie w dżungli". Swoją drogą są dwie wersje Jumanji.

wzruszam się za każdym razem gdy czytam ten komentarz...piękne

Nigdy nie lubiłem jego filmów. W tym jego przyklejonym uśmiechu zawsze było coś demonicznego i potężnie smutnego,

Po latach czytam i podpisuje się. Aktor, którego nigdy nie za pomnimy. W zasadzie trafiłem tu po obejrzeniu nowego Piotrusia pana i stwierdzam że kino to było dobre już kiedyś i się skończyło.

K... mać, stary. Wzruszyłeś mnie. I to nie jest sarkazm.