Rod Steiger

Rodney Stephen Steiger

8,1
4 078 ocen gry aktorskiej
powrót do forum osoby Rod Steiger

lepszą niż "W UPALNĄ NOC".

STEIGER jest sugestywny niczym MARLON BRANDO z najlepszych, wczesnych lat.
Skupiony, milczący, mamroczący od czasu do czasu, wrzeszczący, zaniedbany, apatyczny, nieobecny.

Przerażające studium ofiary Holokaustu, więźnia Auschwitz.

AutorAutor

Zgadzam sie. Film Pawnbroker swietny a rola Roda rewelacja. Nie ogladalem z nim wszystkich filmow, ale akurat te widzialem - oskarowa "Upalna noc" i Lombardziste, nie wiem czemu dostal za ten pierwszy film ale domyslam sie: byla to rola typowo amerykanska - szeryf z malego miasteczka na poludniu USA poczatkowo negatywnie nastawiony do czarnoskorego funkcjonariusza z polnocnej metropoli...Zagral dobrze, prawdopodobnie nawet bardzo dobrze, ale to nie ten format co w filmie Lumeta. I nie chodzi o to ze zagral ofiare Oswiecimia, tylko swietnie zagral czlowieka ktory przezyl pieklo, czlowieka ktory w rew pozora jest pusty w srodku. Mistrzostwo. Coekawostka "Lombardzista" mial premiere w 1964r. a nominacje za pierwszoplanowa role Rod mial w roku 1966..gdzie wszystkie filmy byly z 1965r. a wygral Lee Marvin. Nie wiem, ale moze premiera Lombardzisty byla przesuwana np.ze wzgledu na dosc smiala scene rozbierana, jak na tamte czasy.

AutorAutor

Tysiąc razy lepszy od Marlona Brando.

cinemannia70

https://www.youtube.com/watch?v=taV1gQciL5E

AutorAutor

Dzięki. Powiedziałabym, że inaczej przebiegał ich rozwój. W tej wspólnej scenie to widać. Rodowi za młodu brakowało osobowości, rozwinął się później. Marlon na odwrót. Urodził się z gotową osobowością, a potem, na starość, za dużo kombinował, chcąc do niej coś dodać zupełnie niepotrzebnie. Potrzebował w swoim pojeciu dodatków, tricków, grepsów, jak w "Ojcu chrzestnym" czy "Przełomach Missouri". Do pewnego momentu było to świetne, potem zaczęło być manieryczne. Rod jako aktor miał obłędne poczucie humoru, esprit - przez Marlona przebija narcyzm, zachwyt własnym aktorstwem, który gubi najlepszych. Moja ulubiona rola Roda to pan Joyboy w "The Loved Ones". Także Napoleon w "Waterloo" Bondarczuka. W grepsach sztucznie dodanych postać się zawsze trochę rozpada. Sztuczki wychodzą na plan pierwszy. U Roda jest niesłychane bogactwo środków wyrazu, smaczków, niuansików, ale to wszystko zawsze tworzy naturalną i spójną całość. W moim przekonaniu :-)

cinemannia70

Tak i nie.
To prawda, Marlon uciekał się do tricków, ale osiągał za ich pomocą efekty wprost zdumiewające np. gdy w "Przełomach Missouri"... zjada marchew na spółkę ze swoim konikiem:-)
Brando grał z czasem coraz mniej i w coraz słabszych produkcjach - zgoda, ale Steiger - on to już się w ogóle nie szanował - patrz "Specjalista" ze Stone i Stallone.
Obu jeszcze na stare lata stać było na wielkość, Brando w "Łatwej forsie", Steigera w "Incognito", ale najlepsi byli za młodu. Obaj.
Ja Steigera uwielbiam w "Doktorze Żywago", być może dlatego, że jest to rola tak bardzo dla niego nietypowa (uwodzi Julie Christie!), a już scena z cukrem na schodach - bomba!
Brando to dla mnie "Obława" Arthura Penna. Genialny występ i zupełnie niezauważony.

AutorAutor

Ameryka ma całą furę szerzej nieznanych rewelacyjnych aktorów drugoplanowych, epizodycznych wręcz, często lepszych od gwiazd. Na szczęście Steiger miał szanse zagrać role na miarę swojego talentu i to się liczy. A Marlon - wiadomo - gwiazdorstwo pierwszej wielkości nie jest do udźwignięcia przez człowieka i przez aktora.

cinemannia70

Myślę. że i tak poradzili sobie obaj całkiem nieźle:-)
https://www.youtube.com/watch?v=HyE1V6Ac49Q

AutorAutor

Z pewnością :-)

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones