panie wystapiły razem w "CZYSTEJ GRZE" i o dziwo CINDY wypada lepiej.
CINDY jest niewątpliwie piękna, ale jest też zaskakująco przekonująca m.in. jako uwodzicielka. Scena w sklepie komputerowym, w którym flirtuje z chłopczykiem, co się bawi dtrążkiem należy do najzabawniejszych i najlepszych w filmie. CRAWFORD zagrała z finezją. Brawa za dystans i zabawę własnym wizerunkiem.
Tymczasem SALMA HAYEK wypada po prostu beznadziejnie - jak w rasowej tandetnej meksykańskiej telenoweli. Jej aktorstwo polega na tym, że jest pyskata, rozwydrzona. Gra, jakby miała focha. Na dodatek jest kompletnie pozbawiona seksapilu, a czego jak czego, ale tego odmówić jej nie można. A tu taka niespodzianka.
CINDY górą!