jest jedyny w swoim rodzaju (przynajmniej tak było w filmie "Felicity") szkoda tylko, że to nie on był przedmiotem westchnień Felicity
uwielbiałam Scotta w "Felicity",każdy odcinek strasznie mnie emocjonował, tak bardzo chciałam,żeby wybrała jego (Noela),a nie Bena
To bylo bardziej skomplikowane...bo gdy oni byli w koncu razem, ja ciagnela nadal do Bena...a potem gdy mieli szanse byc razem po prostu on ją przegapil, tak samo ona...nie byli sobie przeznaczeni...on ja kochal, ale zawsze gdy mieli szanse byc razem, to po prostu to nie wypalalo...istnieje pewien etap do konca 2 sezonu, w ktorym byliby razem i go wolę, ale potem juz przekonuje sie do Bena...wyjasniajce sa ostatnie 4 odcinki, ktore uwielbiam, jedynie wtedy Ben ja rozumie i nie mysli, ze oszalala jak Noel...co bylo denerwujace strasznie i irytujace...