Genialny autor zdjęć filmowych (chyba niedoceniony). Zasłużył się przede wszystkim jako współtwórca wybitnych reżyserów: Jonathana Demme'a i M. Nighta Shyamalana. To przecież on odpowiada za brudne zdjęcia w "Milczeniu owiec" i szaro-sine, zimne i nieprzyjemne w "Filadelfii". Z Demmem zrobił jeszcze "Melvina i Howarda", "Dziką namiętność", "Pokochać", "Prawdziwe oblicze Charliego" czy "Kandydata".

Jest jedynym stałym operatorem Shyamalana. Robi mu najlepsze zdjęcia. To on stoi za "Szóstym zmysłem", "Znakami" i "Zdarzeniem". Wygląda to tak, jakby Shyamalan próbował pracy z innymi, ale chyba zawsze się rozczarowywał współpracownikami i powrócał do Taka.

No i zdjęcia do "Ferrisa Buellera" Hughesa. Scena, w której Matthew Broderick wygląda za okno i oglądmy kadry pięknego słonecznego nieba w Chicago to po prostu mistrzostwo świata. Jeszcze scena jak dwóch parkingowych jeździ czerwoną furą taty Camerona. Ten samochód nie jedzie, on właściwie frunie nad autostradą. Hughes nigdy przed ani po nie miał lepszych zdjęć w swoim filmie.