Ja tam dałam najwyższą, jak zresztą wielu produkcjom telewizyjnym, które lubię. Nie wiem, czy to do końca wina Tamsin, chyba miała zagrać takie dziwadło, bo tak było w scenariuszu. Nawet spotkałam w życiu kilka podobnych osób i jej gra nie jest dla mnie taka znowu rażąca. Chociaż zgadzam się, najwyżej oceniłabym Morana, potem Baileya, a Tamsin zjada tu ogony.

Nie zgodziłabym się z tym zjadaniem ogonów. Fran z całej trójki jest postacią najbliższą rzeczywistości i moim zdaniem dzięki temu idealnie bohaterów dopełnia. W wykonaniu Tamsin ma w dodatku sporo uroku :)

Fran spełnia ważną funkcję w fabule. Bez niej wszystko by sie rozleciało po pierwszym odcinku :). Ta postać zwyczajnie musi tam być aby maly ekosystem księgarni trzymał się kupy :). A Black Books ma u mnie 10/10 mimo ze nie lubiłam ani Fran ani Mannyego. To ze ich nie lubilam nie znaczy że bym ich usunęla, ani że mnie nie bawili :).

zgadzam się, bez Fran czegoś by brakowało i chociaż Bernard był najlepszy to potrzebował właśnie takich świetnych postaci jako partnerów jak Fran i Manny

Proszę nie żartować, Tamsin Greig stworzyła świetną postać, a zabawnych scen z jej udziałem bez Bernarda i Manny'ego było mnóstwo. Poza tym ta trójka wspaniale się uzupełniała.