To ciekawe. Piosenka o której piszesz to totalne ścierwo z epoki Mike'a Love'a, nie ma nic wspólnego z genialnymi płytami z lat 60 i początku 70. Wszystko między Pet Sounds (uznawane nie bez podstaw za najlepszą płytę wszechczasów) a Sunflower jest naprawdę rewelacyjne. Trzeba się troche przyzwyczaić do tej stylistyki, harmonie wokalne itd. ale naprawdę warto. Moja ulubiona piosenka to You Still Believe In Me z Pet Sounds, wokal Briana w niej jest nie do opisania. Smiley Smile polecam fanom Syda Barretta, poczują się jak w domu ;)

Wg mnie Good Vibrations jest jedną z najlepszych piosenek EVER!

chyba kpisz, ze 20-30 lepszych mają co nie znaczy, że Kokomo jest złe. Znaczy z przymrużeniem oka jest nawet rewelacyjne, ale ciężko tą piosenkę traktować w 100% serio.

20-30 piosenek lepszych?? Słuchałeś całej dyskografii, przynajmniej do roku 1977 (album Love You)?
Uwielbiam muzykę, znam setki płyt, i jestem dosyć mocno przekonany o tym, że Brian Wilson był najbardziej utalentowaną pojedynczą osobą tworzącą muzykę popularną po wojnie (wokal, kompozycja, aranżacja, produkcja). Nie wydaje mi się, żeby ktokolwiek zbliżył się do niego, zwłaszcza McCartney. Przynajmniej jeśli chodzi o białą muzykę, inaczej trudno o porównania.
Kokomo nie jest po prostu złe, to jest obrzydliwe gówno. Niestety w worku pod tytułem The Beach Boys mieści się zarówno Pet Sounds, jak i ścierwo z lat 80, którego Brian zwykle nie dotknął. Nawet jeśli działał wtedy z zespołem, to w tym czasie był w najgorszej kondycji psychicznej w swoim życiu (co znaczy, że było naprawdę źle) i nie był już w formie by cokolwiek uratować.
Oczywiście w naszym kraju coś takiego jak elementarne poczucie estetyki nie funkcjonuje, coś jest chwytliwe --> puszczamy w radiu, mimo okropnej tandety, kiczowatości i całej reszty zła.

no pewnie więcej, nie znam jeszcze wielu płyt od nich, ledwie kilka.