Naprawde zadziwia mnie ten facet. W zatopieniu Laconii gra Admirala Doenitza - pelna powaga, zaczesane ulizane wlosy. W filmie biograficznym o R. Schneider gra jej meza Harry Meyena - ufryzowane wloski, powsciagliwy, malowowny. Zawsze jest wybitnie atrakcyjny - bez wzgledu na emploi.
Musi byc swietnym aktorem, bo w zyciu prywatnym ubiera i zachowuje sie jak pajac. Przynajmniej sadzac po zdjeciach z oficjalnych imprez,gali, etc. Facet 50-ka na karku a potrafi sie sfotografowac pol-lezac na rozkraczonej panience i to na oficjalnej imprezie.