Chyba sobie kpisz. To ładny chłopiec, który przewraca sobie oczkami i recytuje dialogi. Dobrze trafił z CMBYN - patrząc obiektywnie bo osobiście nie znoszę tego filmu. Ta rola była dla niego. Spodobało się widzom, wiec Chalamet powtarza te same zagrywki. Kobiety zachwycone - oto ugładzony, śliczny chłopek roztropek. Nie idzie za tym żadna siła charakteru, ewolucja czy nawet zmiana fryzury. Moda na Timothee to głównie obraz kryzysu gustu w postmodernistycznym kinie gdzie, zdaje się, "wszystko już było i co teraz?"
Zgadzam się z tobą w 100% chociaż nie widziałem jeszcze jego najnowszych produkcji chodzi o Diunę, bo nie patrzę w górę obejrzałem i nic nowego nam nie pokazał, ale jego rola już lepiej wypadła niż w tamte dni tamte noce, w filmie Woody' ego Allena (nie pamiętam tytułu, tam było coś z Nowym Jorkiem w tytule) i małych kobietkach. Te filmy z nim widziałem, chyba jedne z najbardziej głośnych z jego udziałem i zarówno filmy jak i jego rola nie podobały mi się. Nie rozumiem co ludzie widzą ciekawego w takich filmach i mogą je oglądać dziesiątki razy. Dla mnie są to gnioty do obejrzenia raz i zapomnienia. Jeżeli tak ma wyglądać wzór męskości w dzisiejszych czasach to to oznacza że świat schodzi na psy!
Leoś też kiedyś był głównie ślicznym chłopcem, który był modny wśród nastolatek, a teraz jest w czołówce najbardziej cenionych aktorów hollywoodzkich. Nie wykluczam, że Tymoteusza może spotkać podobny przebieg kariery.