Nie to żebym bardziej lubił Ridleya, ale nie przesadzałbym. Za "Człowieka w ogniu" bardziej lubię Tony'ego, ale ciężko porównywać który z braci jest lepszy czy jednoznacznie określić który któRy w swoim dorobku ma lepsza filmografię.
Myślę, że to akurat bardzo łatwe - Tony to wyrobnik, nigdy nie nakręcił filmu przełomowego, Ridley filmów zahaczających o ocenę "wybitny" ma kilka: "Obcego", "Łowcę androidów", "Thelmę i Louise". Tony takiego filmu na koncie po prostu nie ma. Robi porządne kino akcji i nic więcej.
Ja jako coś co przechyliłoby szale - podałbym Gladiatora, Hannibala, Helikopter w ogniu, Królestwo Niebieskie i przede wszystkim American Gangster
Podajesz jego naprawdę najgorsze filmy (poza "Helikopterem" i "American"), zwłaszcza fatalne "Królestwo" jest nie na miejscu. A o arcydziełach, filmach przełomowych piszesz - nie przekonują mnie...
Kwestia gustu rzecz jasna, a Gladiator ugruntował pozycję Ridleya na dobre. Ja po prostu nie przepadam za s-f stąd niechęć do Łowcy i Obcego.
Nie tylko gustu, przede wszystkim środków i miejsca w historii kina. "Gladiator" to widowisko, przesadnie patetyczne i sentymentalne, z niezłą rolą Russela, a "Łowca" to film istotny ze względu na poruszaną problematykę, który jest bardziej wymagający dla widza.