Śmiertelnie chory Wilko Johnson z humorem o swoich pożegnalnych koncertach:
"Musimy wszystko robić stosunkowo szybko, no bo nie wiadomo, jak długo jeszcze tu będę. To daje taki dodatkowy dreszczyk, czyż nie? Jedyne czego się boję, to że wciąż będę dawał te pożegnalne koncerty. Jeśli nie będę martwy do końca roku, stanie się to doprawdy zawstydzające"
Na szczęście wyzdrowiał. Dobrze, że nowotwór go nie wykończył. Ale mam nadzieję, że wróci do "Gry o tron" i Arya go załatwi za ścięcie Neda.