Przecież umieszczanie takich osób na filmwebie mija się z celem. Moim zdaniem jako kompozytora, powinno rozumieć się tutaj kompozytora FILMOWEGO, tworzącego muzykę do konkretnego filmu a nie kogoś, kogo muzyka została umyślnie bądź nie wykorzystana w jakiejś jednej scenie (nie mówię, że dokładnie tak jest w przypadku Mozarta, ale pełno na filmwebie zespołów, które są tu tylko dlatego bo ich piosenka została w filmie użyta). Osobiście jestem wielkim fanem jego twórczości, ale z tego co mi wiadomo nie tworzył w XVIII wieku muzyki do żadnego filmu. Przez to TOP 100 kompozytorów wygląda teraz śmiesznie, kiedy widzi się np Jana Sebastiana Bacha na 48 miejscu (dlaczego AŻ 42 miejsca dzielą go od Mozarta, ktoś jest w stanie to wyjaśnić? Moim zdaniem poziom ich talentu był bardzo podobny..) albo genialnego Johanna Strauss'a (którego W OGÓLE nie ma na tej liście..) daaaaaleeeeeko za kimś tak "znanym" jak Yôko Kanno :///
niestety tak to jest że aby dostać się na 1 miejsce rankingu KOMPOZYTORÓW FILMOWYCH to trzeba albo nie wiedzieć co to film (mozart) albo nie wiedzieć co to muzyka (ta japonka czy tam rumunka...)
Muzyka Mozarta (Bacha, Beethovena i innych) jest piękna, ale przecież nie można ich nazywać kompozytorami filmowymi, bo nie wiedzieli że ich muzyka zostanie wykorzystana w takim celu.
Dziwi mnie tylko że moderatorzy serwisu nic z tym nie robią. W ten sposób tylko psują sobie markę, którą tak długo budowali. To że wykorzystano muzykę Mozarta nie znaczy że powinno się go umieszczać na tej liście. To portal tematyczny (filmowy) i tego powinni się trzymać.
Filmweb schodzi na psy, jak parę innych dawniej dominujących serwisów. Jeżeli nie dożył czasów kinematografii, to co on tutaj robi? Przecież nie tworzył tego świadomie do filmów. Do tego jeszcze na tym profilu występują błędy, między innymi co do dat. Żal mi tych ludzi co takie osoby dodają i tych, którzy im na to pozwalają.
Mozart może być, ta japonka to problem.
A tak propo, Jakim cudem mozart mógł współpracować z Milosem Formanem???
To on współpracował z Mozartem kiedy on jest martwy, dlatego współpraca przebiega bez żadnych problemów. Ale korzyści są tylko jednostronne. Mozart w grobie się przewraca na samą myśl o tym.
Taka współpraca z martwym, to się chyba 'nekrofilia' nazywa, hihi:)) I jeszcze te 'jednostronne korzyści'...
nie no, ktoś tu jest nienormalny umieszczając go tutaj...... podobnie jak Ludwika.... dopiero zaczęłam przeglądac ten ranking, ciekawe kogo jeszcze zobaczę....
Stephena Kinga jako aktora... Jak widać większość daje Mozartowi 10 punktów za samo nazwisko, bo ci, którzy mają o nim pojęcie, wiedzą, iż NIE JEST KOMPOZYTOREM MUZYKI FILMOWEJ.
Ale się czepacie. Skoro jego muzyka była użyta w filmie, to dzięki temu wiadomo. Jeżeli o kimś był film, to też można na filmwebie się dowiedzieć, kim on był. Co w tym złego?
A wy macie problem z czymś co jest oczywisą, oczywistością. Bo o ile ktoś może się nie nauczyć gdzie jest Francja, to raczej wie że 1800 był już kilka lat temu. Nie mówiąc o ubiorach i wszystkich innych znakach. Zwyczajnie praktycznie nie ma osób, które by uznały że żyje i że jest kompozytorem filmowym. Jak również oczywistą oczywistością powinno być że ludzie dają mu 10 ponieważ był wielkim kompozytorem (nie filmowym).
Z drugiej strony, skoro nie jest to dla was oczywistą, oczywistosićą, to może się mylę i ludzie, faktycznie myślą że Mozart żyje...
Ja uważam że najwyżej powinna być utworzona osobna kategoria, lub tego typu osoby powinny być po prostu wyłączone z systemu oceniania i tylko w celu informacji.