Nie. no Zach rules jeśli chodzi o odrywanie psychopatów z "mummy issues" . Nawet w Star Treck - wszystko zaczęło się od problemu z matką. W ogóle w AHS jest tak gejowaty, że musiałam czasem zamknąć lapa i nie patrzeć, ale potem kiedy szykuje pokój dla dziecka i mówi o tym, że w odpowiednim momencie je zabiją - geniusz.
Sylar - nie ma i nie będzie nikogo innego. On trzyma ten serial na poziomie. Reszta to tylko lustra, które go odbijają. A rolą Thredsona potwierdził tylko, że jest stworzony do grania psychopatów (choć ogolony na gładko jest jakiś taki dziwny, jakby mu nagle z 10 kg przybyło).

Z tego co czytałem, to w AHS był gejowaty bo.. on w rzeczywistości też jest gejem, niestety... Choroba homo dopadła i jego. Ale i tak go lubię, bo jako aktor jest na prawdę dobry

Wiem, że jest gejem. A Ciebie dopadła choroba nienawiści, żeby mówić eufemizmami. Jest genialnym aktorem. Chodziło mi tu o to, że zagrał geja w stylu stereotypu tak dobrze, że miód cud i orzeszki.
Poza tym jest wyjątkowo odważnym człowiekiem, gdyż na progu kariery przyznał się do swojej orientacji, co może mu uniemożliwić i prawdopodobnie tak się stanie, granie w produkcjach na prawdę wielkiego kina. A w AHSA i Heroes udowodnił swoją wielowymiarowść. Poza tym trzeba pamiętać, że nie przyznał się dla rozgłosu czy coś. Zrobił to, żeby potępić właśnie takich ludzi jak Ty, którzy sami są ze sobą nieszczęśliwi i robią co mogą, żeby zniszczyć innych. W tym konkretnym przypadku chodziło o szykanowanie licealisty, które doprowadziło do jego samobójczej śmierci.

Grał w Star Treku, wg Ciebie nie jest to wielkie kino? Wszystko wyolbrzymiasz. Poza tym o jakim potępieniu mówisz? Przyznaje się do tego połowa Hollywood, więc takie "wyznania" nie robią na mnie żadnego wrażenia.

Oczywiście, że jest. I chodziło mi o Twoje sformułowanie "Choroba homo dopadła i jego. Ale i tak go lubię". I to jest jeden z problemów w LA, jest tu niedaleko i o tym temat. Fajnie, że gej, ale, parafrazując klasyka, może być co najwyżej pierwszoplanowym aktorem drugoplanowym. Choć mam nadzieję, że się tak nie stanie. Niecierpliwie czekam na wszystkie jego projekty. Swoją drogą "Chciwość" i aktorzy, którym tam partnerował, to jest dopiero kino. Choć przy pierwszym oglądaniu ciocia wikipedia musiała mi tłumaczyć co drugie sformułowanie.

Też widziałem ten film i uważam, że zagrał z większym zaangażowaniem niż te stare megagwiazdy kina. A o obsadę ról bym się w jego przypadku nie martwił. Już i tak jest rozpoznawalnym aktorem i prędzej czy później zagra w jakimś hiciorze.