Najlepszy film przed tobą, a Snyder to dobry reżyser z wyobraźnią, a tacy są najbardziej potrzebni kinematografii.

Powinien podszkolić się w pisaniu scenariuszy i w końcu sam je tworzyć do swoich filmów (vide Sucker Punch). W końcu Warner lubi autorskie wizje, więc czemu nie pozwoli Snyderowi użyć jego własnej wyobraźni? Wyszłaby ekranizacja komiksu na luzie i z pewnym dystansem. Myślę, że duży problem leży w tym, że jest zdecydowanie za wcześnie na nowy wszechświat DC. Kinematografia jest pod wpływem Batmanów Nolana i WB chce następcy, równie nadętego i pompatycznego. Pierwszym dobrym krokiem naprzód byłoby wywalenie Goyera bo ma fatalne pióro. Wtedy wyszlibyśmy lekko na minusie biorąc pod uwagę, że Batmanem ma być Affleck, chociaż dla wszystkich i tak jest to tylko oficjalna plotka.

Affleck to nie plotka a potwierdzona przez studio informacja. Dla mnie jest on plusem, bo podobno wywalczył prawo do zmian w scenariuszu Goyera. Co do jego umiejętności aktorskich to nie wybiegajmy w przyszłość. może wizja jaką ma Snyder na Batmana wymaga właśnie takiego przedstawienia postaci jakiej dokonał na testach Affleck? Poczekamy to się przekonamy.

Co do Nalana i jego następcy to Snyder raczej nim nie będzie, on nie jest taki sztywny i stara się tworzyć nieco inne kino. "Sucker Punch" objawił za to jak duże mankamenty w pisaniu scenariuszy ma ten reżyser, chociaż był to tylko jeden jego pomysł, gdzie celowo wpakowano tyle akcji i kiczu, więc ciężko ocenić scenopisarskie umiejętności Zacka. Nie można za to odmówić filmowi oryginalności (przynajmniej w kilku kwestiach), a tego obecnie brak w Hollywood. Warner Bros i tak ma duże (a nawet bardo duże) zaufanie do Snydera - mimo, że kilka jego projektów poległo w boxoffice nadal dają mu wysokobudżetowe filmy do kręcenia.

O tym czy Snyder potrafi wymyślić coś oryginalnego, co trzyma się kupy i można sprzedać widowni, przekonamy się już pewnie w 2015 roku, bo przecież wspólnie z Goyerem opracowują fabułę do kontynuacji MoS.

Pozwoliłem sobie nazwać to oficjalną plotką, bo wciąż nie mogę uwierzyć w angaż Afflecka tak jak wielu innych. Aktor z niego co najwyżej średni, zawsze występujący z tym samym wyrazem twarzy. Z początku myślałem, że został wybrany ponieważ jest złotym dzieckiem Warnera. Jedna ma to oczywiście duże plusy ( ma kwadratową szczenę). Może korzystnie wpłynąć na reżyserię i scenariusz kontynuacji ,,Man of steel" a może i zajmie się reżyserią przyszłych tytułów (Batman, Justice League). Widocznie WB chce go w ten sposób powiązać z nowym uniwersum kinowym. Byleby aktorsko coś z siebie wykrzesał, bo o to się głównie martwię. Wybór Heatha Ledgera czy Michaela Keatona także budził protesty, z tym, że to byli akurat bardzo dobrzy aktorzy, którzy wywiązali się fenomenalnie ze swoich ról. Może zamiłowanie Bena do komiksów jakoś mu pomoże, ale na razie ciężko coś konkretnie powiedzieć.

Wracając do Snydera... nie popisał się scenariuszem do Sucker Punch, ale i tak historia ma w sobie dużo uroku i ciekawe pomysły. Na pewno gdyby sam wziął się za ,,Man of steel", poradziłby sobie. Napisanie historii Supermana nie przerasta jego umiejętności (w końcu całkiem dobrze poradził sobie z Watchmen) a dodatkowo może czerpać inspirację z materiału źródłowego, który jest bardzo obszerny.

Moim typem od początku był Brolin, idealny na starszego Batmana. Ma mordę wziętą z życia i dobry warsztat. I fakt, że zagrał Jonah Hexa w niczym by nie przeszkadzał. Jednak biorąc pod uwagę, że Affleck jest zakontraktowany na dużą ilość filmów możemy nieprędko zobaczyć następcę.

Nie rozumiem, dlaczego ludzie robią taką wielką dramę z Afflecka jako Batmana. Nic bardziej komicznego od głosu Bale'a i sutków Clooneya już się zrobić nie da ;]

Jak dla mnie najlepszym nietoperzem był Keaton, bo był nieoczywisty w swoim batmaństwie :p

A co do Snydera to to największa miernota Hollywoodu, może nawet większa od Baya.

Chociaż nie, Snyder, mimo iż wychodzi mu to tragicznie, przynajmniej stara się brać ciekawe projekty. To, że je później bezwzględnie morduje przez swój brak umiejętności i niezbyt lotne mózgowie to inna sprawa.

Bay idzie na łatwiznę całe życie, nawet nie udaje, że robi filmy z innych powodów niż kasa.

Problemem jest to, że Snyder stawia sobie zbyt wysoko poprzeczkę i potem nie może jej przeskoczyć. To w pierwszej kolejności specjalista od efektów specjalnych i strony wizualnej filmu. Idealnym odzwierciedleniem jego warsztatu jest "Watchmen". Ten reżyser ma tendencję do przesadzania w dziecinny sposób ze slo-mo i gore. Dobrze mu wychodzi ironiczne dopasowywanie piosenek w filmach, ale tu też niekiedy przesadza (Hallelujah). Czasami zachowuje się jakby naprawdę nie rozumiał materiału źródłowego, a czasami zapodaje takie perełki jak czołówka albo origin Manhattana. Może dla ciebie jest gorszy od Baya bo ma w stosunku do siebie wyższe wymagania ale dla mnie z tego powodu jest właśnie lepszy. Stara się zrobić coś więcej, i czasami nawet mu wyjdzie.