Recenzja wyd. DVD filmu

Paddington (2014)
Paul King
Elżbieta Jeżewska
Hugh Bonneville
Sally Hawkins

Brytyjski Colargol

"Paddington padł ofiarą tej samej hollywoodzkiej machiny co i Miś Yogi, tj. uległ cyfryzacji i dosztukowaniu do filmu aktorskiego. Z ulgą przyznaję jednak, iż scenarzyści 'Paddingtona'
W historii kultury masowej było wiele znanych misiów. Któż nie słyszał o Yogim, Uszatku, Colargolu czy o słynnych trzech misiach ("rozbierzcie mi się, oddajcie mi się, wynoście mi się")? W latach 70. triumfy wśród dzieci święcił jednak jeszcze jeden wspaniały okaz o pieszczotliwym imieniu "Paddington". Dwie dekady później puchaty zwierzak doczekał się kolejnej serialowej reinkarnacji, by w końcu po sympatycznym misiu słuch zaginął (czyżby kłusownicy?). Wiele wiosen upłynęło od czasu premiery oryginalnej serii z "Paddingtonem", jednak najstarsi górale w Hollywood nie pozwolili odejść milusińskiemu na emeryturę. Pewnikiem podczas wieczoru przy kominku przypomniały im się czasy spędzone przed odbiornikiem telewizyjnym wraz z misiem, po czym wyczuli znajomy zapach unoszący się w powietrzu... Nie, bynajmniej nie był to aromat świeżo palonej kawy przyrządzanej przez mamę w kuchni, jeno mocna woń tuszu drążąca nozdrza. Tak, dolary majaczące się na horyzoncie dały o sobie znać, popychając do działania producentów pragnących wycisnąć ze starego miśka nieco grosza. Czy, jakby stwierdzili fachowcy w filmie Barei, ładnie to jednak tak robić temu misiu? Cóż, jeżeli efekt końcowy ma przybrać formę podobną do kinowego "Paddingtona" z roku 2014, to jak najbardziej.



Dawno, dawno temu, gdy idea internetu była tylko zmorą pojawiającą się w umysłach artystów na ciężkich psychotropach, odważny angielski podróżnik wyruszył aż do Peru na ekspedycję. O dziwo, miast ponieść śmierć z łap niebezpiecznych zwierząt, pasjonat natrafił na niebywały gatunek misia. Poznane w Peru zwierzęta uwielbiały bowiem marmoladę, do tego potrafiły szybko przyswajać sobie angielskie słowa (czyż nie jest to najłatwiejszy w opanowaniu język obcy?). Niestety, po dłuższym pobycie nadszedł czas w końcu rozłąki. Obieżyświat zostawił jednak na pamiątkę swoim nowym pobratymcom fikuśny kapelusz. Wiele lat po wspomnianym zdarzeniu, mały miś o niewymawialnym przez człowieka imieniu zmuszony jest opuścić Peru i udać się do Londynu na poszukiwanie tegoż samego podróżnika. Pocieszne zwierzątko uzbrojone jedynie w kapelutek dociera na dworzec kolejowy, gdzie spotyka rodzinkę Brownów. Przemiły futrzak znajduje u nich tymczasowe schronienie do momentu odnalezienia tajemniczego globtrotera. Jak się jednak okaże, Paddington nigdzie nie jest bezpieczny, bowiem o przybyciu niezwykłego gadającego okazu do Londynu dowiaduje się nikczemna Millicent (Nicole Kidman), taksydermistka z zamiłowania. Miś zmuszony będzie prowadzić poszukiwania ze szczególną czujnością, by nie wpaść w ręce złowrogiej kobiety...



Paddington padł ofiarą tej samej hollywoodzkiej machiny co i Miś Yogi, tj. uległ cyfryzacji i dosztukowaniu do filmu aktorskiego. Z ulgą przyznaję jednak, iż scenarzyści "Paddingtona" zachowali trącącego myszką ducha pierwowzoru, jednocześnie nadając współczesny sznyt swej produkcji. Nowa odsłona perypetii misia to kino familijne dla całej rodziny, niekoniecznie ze wskazaniem na młodsze pociechy.



Twórcy pozwolili sobie na dużą dozę luzu przy konwersji starej wersji misia na odsłonę przystosowaną do obecnych standardów. Dzięki dużej dawce absurdalnego humoru i zabawie konwencją a la "Monty Python", "Paddington" ma szansę rozbawić nie tylko dzieci, ale również i starych wyjadaczy. Co oczywiste, doświadczeni kinomani z początku mogą podejść do filmu o komputerowo wygenerowanym miśku ze zrozumiałą rezerwą. Niemniej kolejne wysublimowane zwroty podane w pięknej angielszczyźnie, mrugnięcia okiem i subtelna krytyka czasów obecnych pozwalają dojrzalszym widzom cieszyć się kinowym wskrzeszeniem "Paddingtona" równie mocno, co i młodzieży.



"Paddington" wypada ciekawie także i pod względem stylistycznym, za co chwała Paulowi Kingowi (wszak nazwisko zobowiązuje). Londyn ukazany w filmie to połączenie tegoż miasta zarówno z nieco starszych, jak i nowszych epok. Wystarczy porównać sobie starodawny dworzec z w miarę nowoczesnymi domostwami, by zauważyć celowe rozbieżności w linii czasowej. Cieszyć mogą także wizualne smaczki typu filtr imitujący podniszczoną starą taśmę w przypadku przedstawienia wojaży podróżnika (czerń i biel doprawione głosem narratora), orkiestra radośnie przygrywająca do rozgrywających się na ekranie wydarzeń czy ładna panorama stolicy Anglii ukazana w śnieżną noc. Kolejny atrakcja, nie tylko wizualna, to prześmiewcza rola Nicole Kidman igrająca z jej dotychczasowym wizerunkiem. Słynna aktorka, tym razem odgrywająca manipulantkę zafiksowaną na punkcie wypchanych zwierząt, bawi się swoją postacią, czym idealnie dopełnia humorystyczną konwencję filmu.



Niestety, efekty specjalne stoją na nierównym poziomie. O ile sam miś został wykonany zawodowo, tak niekiedy tło odstaje od standardu wyznaczonego przez samych twórców dobrze zrealizowanym bohaterem. Na szczęście "Paddington" nie samymi sztuczkami komputerowymi stoi, więc słabsze momenty można zrzucić na karb nawiązania do stylu retro, choćby nieumyślnego.



Jak na powrót po latach, zasłużony Paddington okazał się być w naprawdę niezłej formie. Reżyser i wspomagający go scenarzysta dobrze wyczuli klimat starej bajki, postanawiając przyłożyć wagę do elokwentnej wymowy misia i jego ugrzecznionego sposobu bycia. Brutalne zderzenie optymizmu ze ścianą obojętności typową dla dużych miast to tylko jeden z licznych elementów przemawiających na korzyść "Paddingtona". Dziecinne wstawki w quasi-detektywistycznej opowieści mogą nieco znużyć starszych widzów, jednak maluchy powinny być wspomnianymi momentami zachwycone. Seans z nieuleczalnym marmoladożercą i tak jest przepełniony aluzjami przeznaczonymi dla dojrzalszych kinomanów, co zresztą ratuje film przed zbytnią infantylnością. Jako propozycja na łączony seans, "Paddington" pasuje całej rodzinie niczym misiowa marmolada świeżutkim pajdom chleba.

Ogółem: 7+/10

W telegraficznym skrócie: reaktywacja "Paddingtona" zakończona sukcesem; z obcowania z nową odsłoną misia czerpać mogą satysfakcję zarówno młodsi, jak i starsi widzowie; dobre wykonanie bohatera momentami gryzie się z gorszymi efektami specjalnymi; dla dorosłych wadą mogą być również typowe wstawki dla młodszych pociech; mimo wszystko warto zaznajomić się z odświeżonym "Paddingtonem".
1 10
Moja ocena:
7
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Chociaż Miś Paddington pochodzi z głębokiej dziczy, jest bardziej kulturalny niż... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones