Recenzja filmu

Pełnia życia (2017)
Andy Serkis
Andrew Garfield
Claire Foy

Ciekawy przypadek Robina Cavendisa

"Pełnia życia" to emocjonalny wulkan, który daje świadectwo potęgi ludzkiego ducha. To również jednen z bardziej inspirujących filmów ostatnich lat.
"Pełnia życia" to emocjonalny wulkan, który daje świadectwo potęgi ludzkiego ducha. To również jednen z bardziej inspirujących filmów ostatnich lat.



"Nie chcę jedynie przetrwać. Chcę żyć pełnią życia" - deklaruje Robin Cavendis, główny bohater filmu Andy'ego Serkisa "Pełnia życia". Produkcja opowiada o młodym, błyskotliwym i odnoszącym sukcesy mężczyźnie, którego los odmienia poważna choroba - polio. Błyskawicznie wyniszczająca go przypadłość doprowadza do paraliżu. Chęć do walki i nadzieję daje mu żona, Diana, która zrobi wszystko, aby przytrzymać ukochanego przy życiu.

Andy Serkis jest jednym z najpopularniejszych odtwórców ról motion capture. Wykreował postać Golluma we "Władcy Pierścieni", wcielił się w tytułowego "King Konga", a później był inteligentną małpą w "Planecie małp". Na początku 2016 roku zdecydował się nakręcić własną produkcję, zasiadając na stołku reżysera. Jego debiutancki film – "Pełnia życia" to interesująca podróż po krętej drodze ludzkiego życia, na której znajduje się mnóstwo pułapek. Obraz skrojony z wysokiej jakości materiału, ze smakiem i wyczuciem. "Pełnia życia" to film wprost klasyczny, ku pokrzepieniu serc, dodający otuchy, wiary i optymizmu.



Film rozpoczyna się montażem z lotu ptaka, tuż nad rajską doliną, skąpaną w porannej mgle. Dostrzegamy Robina z kaszkietem na głowie, jadącego sportowym samochodem przez otoczoną zielenią drogę, zmierzającego na partyjkę gry w krykieta. Właśnie tam poznaje swoją przyszłą żonę – Dianę. Podążając za koncepcją reżysera, ekipa obłędnie odtworzyła klimat lat 50. - idealnie pasujące kostiumy, samochody starej daty, charakterystyczne dla tamtych czasów nakrycia głowy, a wszystko oplecione nastrojową muzyką, skomponowaną z instrumentów klawiszowych, fletu oraz skrzypiec, co w rezultacie stworzyło magiczny klimat. A to dopiero początek.

Najmocniejszym elementem produkcji jest chemią filmowa między odtwórcami głównych ról. Zarówno Andrew Garfield jak i Claire Foy zdążyli udowodnić, że są bezbłędni w swoim fachu. Niedawno nominowany do Oscara Garfield zalicza kolejny udany występ, a laureatka Złotego Globu za fenomenalną kreację w serialu "The Crown" udowadnia, że jest koronnym klejnotem brytyjskiej kinematografii. Postać Andrew przechodzi ciekawą przemianę – z charyzmatycznego, pewnego siebie, energicznego i ruchliwego mężczyzny, przeobraża się w pogrążonego w rozpaczy kalekę. W jego oczach widać strach, chęć skończenia swojego cierpienia i bólu, żeby później za sprawą swojej żony ponownie rozbudzić w sobie nadzieję i chęć życia. Aktor z wyczuciem przekazuje każdą emocje, nie przesadza z ekspresją uczuć, ale nie gra również zbyt minimalistycznie. Robin w jego wykonaniu to charakterystyczny i ciekawy bohater, którego trudno byłoby nie polubić. Identycznie poradziła sobie Claire Foy w roli Diany, ukochanej głównego bohatera, której determinacja i silna wola zachwyca., ukazując świadectwo potęgi ludzkiego ducha. Aktorka z błyskiem w oku wypowiada każdą zabawną kwestię, wywołując szczery uśmiech, a jej kunszt aktorski szczególnie jest widoczny, kiedy obserwuje podupadającego na zdrowiu Robina i zacięcie walczy o jego życie. Diana to postać, którą można postawić sobie za wzór do naśladowania. Aktorzy grają na najwyższych obrotach, kreując wdzięczny, obdarzoną naturalną chemią filmową duet. Nie muszą wypowiadać do siebie słów, w ich spojrzeniach można dostrzec żar namiętności i szczerą miłość. Serkis z wyczuciem podsyca te emocje, zwłaszcza w scenie na balu, kiedy to bohaterowie tańczą, wpatrują się w siebie, a wszystko otulone magiczną muzyką, sprawiając, że scena na długo zapada w pamięci.



Solidnym elementem "Pełni życia" są także zdjęcia. Wykonane przez trzykrotnego laureata Oscara - Roberta Richardsona nadają się wprost na pocztówki. W imponujący sposób przedstawił piaszczyste rejony Kenii czy zielone lasy Anglii. Szczególnie widoczny jest jego talent w scenie, kiedy Robin i Diana tańczą na wzgórzu, a tuż za nimi dostrzegamy powoli zachodzące słońce. Ze smakiem i wyczuciem nadaje estetyki, kolorów i plastyki obrazowi. Muzyka skomponowana przez Nitina Sawhney’a idealnie oddaje klimat lat 50. I 60. Imponujące melodie, powstałe przy użyciu instrumentów dętych i klawiszowych z łatwością zapadają w pamięci, a wykorzystanie jakże klasycznej piosenki "The Last Dream" doprowadza do ciarek na całym ciele. Kompozytor spisuje się świetnie i dobrze wie, kiedy należy wyciszyć ekran, żeby spotęgować wydźwięk scen.



"Pełnia życia" to klasyczny film, który uzmysławia widzowi, aby doceniać to, co się posiada. To ujmująca opowieść, która ukazuje, że choroba nie musi oznaczać końca życia. Serkis poucza, bawi i przeraża (szczególnie scena w nowoczesnym, na wskroś sterylnym szpitalu), tworząc imponującą produkcję, która na długo zapada w pamięci. Omawiany obraz jest przykładem mądrego, refleksyjnego kina, na które warto znaleźć czas.
1 10
Moja ocena:
8
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Andy'ego Serkisa znają wszyscy. Jest on przecież najsłynniejszym odtwórcą ról motion capture. Grał... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones