Recenzja filmu

Ajami (2009)
Scandar Copti
Yaron Shani
Fouad Habash

Otwórz oczy

Kilkunastoletni chłopiec o imieniu Nasri rysuje komiks. Ma talent. Potrafi jedynie za pomocą ołówka oszczędnie, ale dobitnie naszkicować swoje obawy i pragnienia. Rysując, opowiada, ale
Kilkunastoletni chłopiec o imieniu Nasri rysuje komiks. Ma talent. Potrafi jedynie za pomocą ołówka oszczędnie, ale dobitnie naszkicować swoje obawy i pragnienia. Rysując, opowiada, ale składające się na piękne strofy słowa wyrzuca z siebie głosem pozbawionym uczuć, wypranym z emocji. W końcu niemal szeptem, jakby ostatnim tchnieniem, chcąc i nie mogąc uronić nawet jednej łzy, mówi: otwórz oczy. Kieruje te słowa do podobizny zamordowanego brata.

Ajami, część Południowej Dzielnicy Tel Awiwu-Jafy, zamieszkują w większości izraelscy Arabowie. Tutaj też Scandar Copti i Yaron Shani umieścili akcję swojego filmu, tworzonego wspólnie przez siedem lat. Na obraz składają się cztery historie, przeplatające się - czasami ściślej, czasami luźniej - lecz posiadające wspólny mianownik, którym jest rozpaczliwa chęć przetrwania na ulicach Ajami.

W pierwszym rozdziale opowieści poznajemy historię Omara, nad którym wisi wyrok śmierci - jego wuj pozbawił życia Beduina. Omar musi zdobyć dużą sumę pieniędzy, by móc wykupić się od kary śmierci u Eliasa, lokalnej grubej ryby. Dla Eliasa pracuje natomiast Malek (drugi rozdział), szesnastolatek, który zbiera pieniądze na operację matki. Na skutek śmierci miejscowego barmana Benjego (także jedna z opowieści) razem z Omarem wchodzą w posiadanie sporej ilości kokainy, którą zamierzają sprzedać, rozwiązując w ten sposób swoje problemy. Poznajemy również historię Dandego, policjanta z brygady antynarkotykowej, poszukującego zaginionego brata. W ostatniej części filmu losy bohaterów połączą się, obracając wyciągnięte dotąd wnioski o sto osiemdziesiąt stopni.

"Ajami" zostało nakręcone przez izraelskiego Araba Coptiego i Izraelczyka Shaniego, co już nadaje mu pewien wymiar symboliczny. Obraz jest ważnym głosem w dyskusji na temat konfliktu izraelsko-palestyńskiego, choć jednocześnie nie porusza tego problemu bezpośrednio. Przedstawione w filmie historie nie dotyczą bowiem polityki czy działań militarnych, nie są także pustym, zawoalowanym w pacyfistyczne hasła potokiem słów. Copti i Shani prezentują nam dramaty ludzi, mieszkańców Ajami, zmagających się z problemami, których rozwiązanie jest najczęściej poza ich możliwościami. Problemy te zaś wynikają z masy uprzedzeń, wypaczonej osobistej dumy, błędnie pojmowanego honoru. Żaden z bohaterów filmu - nawet jeśli jest dobry i wrażliwy - nie jest szczęśliwy i nigdy tego szczęścia nie osiągnie, bo na drodze staną dawne zatargi, wendety, podziały. Najbardziej błahy spór kończy się zupełnie niepotrzebnym, nieuzasadnionym rozlewem krwi.

"Ajami" nakręcone jest w konwencji paradokumentu. Nerwowe zdjęcia i chaotyczny montaż mają tu określone zadanie - sprawić, by widz poczuł się uczestnikiem dramatycznych wydarzeń. Pojawiające się w licznych ocenach porównania do twórczości Alejandro Gonzaleza Inarritu są w pełni uzasadnione - poczynaniami bohaterów często kieruje przypadek, zbiegi okoliczności mnożą się i wpychają postaci w coraz to nowe, najczęściej ociekające przemocą i skąpane w tragizmie sytuacje. Warkocz splecionych historii pozwala reżyserom na przedstawienie tych samych wydarzeń z różnych perspektyw, a przez to odkrycia w nich drugiego dna. Aktorzy-amatorzy, których Shani i Copti wybrali spośród kilkuset kandydatów i których poddali prawie rocznemu, ciężkiemu przygotowaniu, musieli improwizować - znali zarys postaci, jej sytuację, ale nie mieli wglądu w scenariusz - dzięki czemu wszelkie emocje są spontaniczne i autentyczne.

"Ajami" to mocne kino, które daje po głowie i nie daje o sobie zapomnieć. Brutalny, chwilami okrutny, ale na wskroś prawdziwy i przejmujący film Shaniego i Coptiego jest próbą zwrócenia uwagi na sedno konfliktu na Bliskim Wschodzie - odwieczną awersję i religijno-społeczne resentymenty, nakręcające spiralę przemocy, w której giną niewinni, często bardzo młodzi ludzie. I nie pomoże Ajami ani żadnej innej części izraelskiej metropolii jakakolwiek interwencja, jeśli ludzie sami tego nie pojmą - jeśli wreszcie nie otworzą oczu.
1 10
Moja ocena:
7
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
O tym obrazie głośno było już dawno. Nominowany do Oscara, wyróżniany przez jury festiwalu w Cannes –... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones