Recenzja filmu

Avengers: Koniec gry (2019)
Anthony Russo
Joe Russo
Robert Downey Jr.
Chris Evans

Koniec pewnej epoki

W przypadku najnowszego filmu MCU - "Avengers: Koniec gry", za kamerą którego ponownie stanęli bracia Russo, filmu będącego bądź co bądź podsumowaniem dotychczasowego uniwersum, postawiono
Kiedy 11 lat temu pojawiły się pierwsze filmy od Marvel Cinematic Universe nikt nie przewidywał sukcesu tego komiksowego uniwersum, zwłaszcza na taką skalę jak obecnie. Pierwszym przełomowym momentem była premiera "Avengers" w 2012 roku filmu, który okazał się najbardziej dochodowym sukcesem kina superbohaterskiego tamtych lat. Pokazano również, że w rękach dobrych scenarzystów oraz reżysera można ciekawie przedstawić wątki wielu postaci w ramach jednego filmu. Jednak nową jakość w poziomie filmów ze stajni Marvela wprowadziła zapowiadana przez lata konfrontacja z Thanosem.

"Avengers: Wojna bez granic" był wyjątkowym filmem nie tylko ze względu na wszechobecny zachwyt publiki i krytyków oraz pozycję czwartego najbardziej dochodowego filmu w historii kina, ale również największym emocjonalnym rollercoasterem. Siłą tego filmu była przede wszystkim gra z oczekiwaniami widza oraz ciągłe jego zaskakiwanie, co przyciągało do ekranu jak magnes i nie pozwalało odwrócić wzroku


W przypadku najnowszego filmu MCU - "Avengers: Koniec gry", za kamerą którego ponownie stanęli bracia Russo, filmu będącego bądź co bądź podsumowaniem dotychczasowego uniwersum, postawiono głównie na sentyment. Pomimo że film co chwila zaskakuje nas nowymi zwrotami akcji, to jednak spodziewamy się do czego doprowadzi nas przedstawiona historia. Wielokrotnie słyszymy z ust bohaterów, o czym tak naprawdę ten film jest - o przemijaniu, przemianach i rozwijaniu się. Zmiany zachodzące w bohaterach są metaforą zmian, które MCU zdecydowało się wprowadzić w swoim uniwersum w nadchodzących latach. Nie wiadomo, do czego ta nowa droga zaprowadzi zarówno studio, jak i bohaterów, jednakże bez wątpienia nie ma lepszego okresu na zmiany jak domknięcie serii nazwanej Infinity Saga.

Sam film, co ciekawe, jest bardzo komediowy i pod tym względem przypomina "Thor: Ragnarok". Sprawia to jednak, że niektóre wątki nie są dobrze zbalansowane, a budowanie napięcia często bardzo szybko jest przekłuwane i nie wybrzmiewa w takim stopniu jakby można było oczekiwać. 

W przeciwieństwie do "Wojny bez granic""Koniec gry" ma jednak postać o wiele bardziej kameralną – bazuje na relacjach, dialogach i przemianach – głównie wśród podstawowej szóstki bohaterów, których znamy od pierwszych części serii. Te najważniejsze zmiany można zaobserwować przede wszystkim w postaci Iron Mana (Robert Downey Jr.) oraz Kapitana Ameryki (Chris Evans). Całość oczywiście doprowadza do wielkiego i spektakularnego finału w trzecim akcie, który pomimo momentami pojawiającego się przesytu, spełnia tak mniejsze, jak i większe oczekiwania widzów.


Cały film jest wielką laurką i ukłonem dla fanów serii od twórców. Olbrzymia ilość nawiązań do poprzednich filmów czy popkultury, mimo że może stać się spełnieniem marzeń dla fanów serii, może jednocześnie być problemem dla niektórych widzów niezaznajomionych w aż tak dużym stopniu ze wcześniejszymi produkcjami. Oczywiście, nikt nie spodziewa się, że osoba, która nigdy nie obejrzała żadnego filmu MCU ruszy na "Koniec gry", ale nawet Ci, którzy swoją przygodę z uniwersum rozpoczęli w ostatnich latach, mogą mieć problem ze zrozumieniem wszystkich wątków i odniesień. Nie sposób uznać to za błąd twórców, jednakże warto mieć to na uwadze przed obejrzeniem filmu.

"Avengers: Koniec gry" jest filmem przełomowym. Jest wielkim zwieńczeniem trzeciej fazy uniwersum MCU i wielkim hołdem dla dotychczasowych działań wytwórni. Dostarcza wszystkiego, co najlepsze w komiksowym uniwersum, jednak nie jest filmem idealnym. Niemniej zdecydowanie warto wybrać się na ten trzygodzinny film, nawet jeżeli nie jesteśmy zaznajomieni ze wszystkimi wcześniejszymi produkcjami z uniwersum. Warto też przed seansem odświeżyć sobie "Wojnę bez granic", ponieważ oba te filmy świetnie się dopełniają, oddziałując na pełen wachlarz emocji i uderzając w różne struny.

Przywodząc słowa Tony’ego Starka, "Każda podróż musi się kiedyś skończyć". Pozostaje się cieszyć, że tak wspaniała, 11-letnia przygoda, doczekała się tak dobrego finału i liczyć, że kolejne produkcje i serie będą równie satysfakcjonujące (a może nawet bardziej) jak ta.
1 10
Moja ocena:
9
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
"I fought my way out of that cave, became Iron Man, realized I loved you. I know I said no more... czytaj więcej
Równo rok po słynnym pstryknięciu palcami przez Thanosa Avengersi powracają na ekrany kin, aby (stosownie... czytaj więcej
Wedle ponurej, internetowej przepowiedni 2019 miał być rokiem, w którym Marvel wypuści film DC, a DC... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones