Recenzja wyd. DVD filmu

Beowulf (2007)
Robert Zemeckis
Ray Winstone
Anthony Hopkins

Film przełomowy, który nie powala na kolana

Nie tak dawno temu mieliśmy możliwość obejrzeć nieco mniej wypasioną wersję słynnej anglosaskiej legendy w filmie Sturla Gunnarssona "Beowulf - Droga do sprawiedliwości". Czy gorszą, bo tańszą?
Nie tak dawno temu mieliśmy możliwość obejrzeć nieco mniej wypasioną wersję słynnej anglosaskiej legendy w filmie Sturla Gunnarssona "Beowulf - Droga do sprawiedliwości". Czy gorszą, bo tańszą? Na pewno zrealizowano ją z mniejszym budżetem, bo ani aktorzy nie byli zbyt znani, ani efekty specjalne zbyt drogie (bo raczej w ogóle ich nie było), ani reklama zbyt rozległa, bo chyba poza Islandią, Kanadą i Wielką Brytanią, które sponsorowały film, nikt o nim nie słyszał. Dwa lata później pojawia się "Beowulf" w reżyserii Roberta Zemeckisa ze scenariuszem Rogera Avary’ego i Neila Gaimana. Ma być przełomowym filmem światowej kinematografii, bracia Lumiere odchodzą w zapomnienie, wkraczamy w erę kina trójwymiarowego i to z hitem na miarę "Władcy pierścieni". Czy aby na pewno? Warto porównać legendę Beowulfa w tych dwóch jakże różnych wydaniach. Motyw przewodni jest ten sam: gocki wojownik (Ray Winstone) przybywa do królestwa duńskiego władcy Hrothgara (Anthony Hopkins), aby uwolnić jego lud od potwora Grendela (Crispin Glover). Zabiciem trolla kończy się film Sturla Gunnarssona, niewiasty uratowane, bohater może wracać do domu. Natomiast Robert Zemeckis całą drugą połowę filmu poświęcił na pokazanie Beowulfa u władzy, nieszczęśliwego, bo wisiało nad nim widmo następcy Grendela. Bowiem po pokonaniu potwora, uwiedziony urokami jego matki (Angelina Jolie) i obietnicą bogactwa spłodził z nią syna i wiedział, że kiedyś upomni się on o krew jego poddanych. Trójwymiarowa wersja "Beowulfa" składa się jakby z dwóch części, z czego druga jest słabsza, nudniejsza i niepotrzebna. Pierwsza natomiast składa się z dwóch walk z Grendelem i przywołania w pamięci trzeciej, stoczonej z morskimi potworami. Resztę filmu wypełniają relacje międzyludzkie, a więc przestrzeń tych stu trzynastu minut nie została zbyt dobrze zagospodarowana. O dziwo, fabuła "Beowulfa - Drogi do sprawiedliwości" jest bogatsza, chociaż obejmuje czas tylko do zabicia Grendela. Gocki wojownik traci towarzyszy, toczy nierówną walkę z potworem, poznaje tajemnicę jego losów, zwabia go do pułapki i zabija. Niczego nie robi ot tak. Z dużo mniejszym splendorem pokazano bogatszą historię Beowulfa i to w bardziej przekonujący sposób. Co do nowoczesności wykonania filmu. Oglądając go z płyty DVD, a więc bez efektu 3D, widzimy coś pomiędzy super jakości grą PC, a przeładowanym efektami komputerowymi filmem fantasy. Tutaj rodzi się pytanie, czy fakt, iż jest to film w pewnym sensie animowany sprawił, że Robert Zemeckis powstrzymał się od pokazywania jakichkolwiek scen intymnych. Mimo takiego formatu obrazu jest to na pewno film dla dorosłych i chociaż Beowulf biegał nago po scenie przez dobre kilkanaście minut, to jedynym dowodem, że wszystko miał na swoim miejscu była ucieczka królowej na widok jego przyrodzenia. Również scena miłosna, która na pewno miała miejsce między bohaterem, a matką Grendela została dyskretnie pominięta. Czyżby Angelinie Jolie zapłacili za mało, żeby wzięła w niej udział? Tak więc film wykastrowano, a żeby zrekompensować braki nawiązano do rozwijającego się chrześcijaństwa, które Beowulf niezwykle trafnie podsumował jako religię, która czyni z ludzi męczenników, zamiast wojowników. Dwupłytowe wydanie DVD oferuje nam poza dźwiękiem Dolby Digital 5.1 w czterech językach i napisami w dwunastu również bardzo bogatą kolekcję filmów pokazujących od podszewki tworzenie "Beowulfa", a więc nowoczesnego filmu 3D i jest to chyba ciekawsze od samego filmu. Co się zaś tyczy wersji językowej, to dla tych, którzy znają język angielski, radziłabym obejrzenie filmu w oryginale z polskimi napisami, żeby usłyszeć w jaki sposób starano się odtworzyć dialekt angielski z VI wieku naszej ery. "Beowulf" Zemeckisa jest nowatorki, horrendalnie kosztowny i na pewno był oczekiwany jako film stulecia. Przykro mi stwierdzić, ale oczekiwań nie spełnił, bo po jego obejrzeniu nie było widocznej różnicy między nim, a "Beowulfem - Drogą do sprawiedliwości", a przecież powinien powalać na kolana.
1 10
Moja ocena:
7
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Chyba każdy szanujący się miłośnik kinematografii kojarzy postać amerykańskiego reżysera i scenarzysty... czytaj więcej
Scenariusz do filmu powstał koło VIII wieku. Niestety, jakiś leniwy drań zaniedbał wynalezienia kina,... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones