Recenzja filmu

Bitwa o Irak (2007)
Nick Broomfield
Elliot Ruiz
Yasmine Hanani

Co ja tu robę?

Wojna w Iraku niewiele różni się od innych konfliktów zbrojnych. Jak każda wzbudza kontrowersje, wywołuje trudne pytanie i pochłania wiele niewinnych ofiar. Nie zmieniła się również psychika
Wojna w Iraku niewiele różni się od innych konfliktów zbrojnych. Jak każda wzbudza kontrowersje, wywołuje trudne pytanie i pochłania wiele niewinnych ofiar. Nie zmieniła się również psychika żołnierzy, którzy sami nie rozumieją, dlaczego narażają życie na drugim końcu świata. Te i inne aspekty wojennego alfabetu stara się zgłębić "Bitwa o Irak" angielskiego dokumentalisty Nicka Broomfielda.

Mimo wymienionych wcześnie podobieństw interwencja USA w Iraku ma jednak nieco inne oblicze niż choćby ta w Wietnamie. Dzięki ogólne dostępnym mediom rządowa manipulacja wojennym wizerunkiem nie jest już taka łatwa, podobnie jak tuszowanie zbrodni. Dzięki temu na światło dzienne wyszła masakra, do której doszło w 2005 roku w miejscowości Haditha, a której w odwecie za śmierć kolegi dopuścili się amerykańscy marines.

O tych właśnie wydarzeniach opowiada "Bitwa o Irak". W filmie na przemian oglądamy codzienne życie amerykańskich marines, terrorystów przygotowujących zamach i irackich cywili starających się normalnie żyć. Początkowo słabe aktorstwo i scenariusz nie zwiastują, że obraz Broomfielda przerodzi się bolesną i refleksyjną wizję współczesnej wojny.   

Spokojna narracja fantastycznie oddaje chłód i zgrozę obserwowanych wydarzeń, a także zwierzęce instynkty, jakimi kierują się bohaterowie. Właśnie brak skrupułów zarówno po jednej, jak i po drugiej stronie są najbardziej wstrząsające. Ofiarami są nie tylko zaatakowani, ale i oprawcy - choć bezwzględni, wydają się zagubieni i zmanipulowani przez swoich dowódców. Nie rozumieją powagi sytuacji, okrucieństwa swoich czynów i tego, że walczą za ludzi, który jednego dnia wręczają medale, a drugiego wbijają nóż w plecy.

Co gorsza "Bitwa o Irak" pokazuje, że ta chora patologia zdaje się nie mieć końca. Wojenny obłęd zatacza koło, a przemoc rodzi przemoc, której nie da się powstrzymać. Ten z goła banalny wniosek jest chyba najlepszą puentą obrazu Broomfielda.

Film zrealizowany został w niekonwencjonalny sposób, jako fabularyzowany dokument, co chwilami irytuje (zamachowcy transportujący bombę), a chwilami zachwyca chłodnym i obiektywnym spojrzeniem na konflikt. Jeśli można na coś narzekać, to na pewno na scenariusz i aktorstwo. Zarówno Amerykanie, jak i Irakijczycy grają, jakby połknęli kije od szczotek, a ich kwestie pozostawiają wiele do życzenia. Mając jednak na uwadze formę obrazu, te mankamenty nie powinny specjalnie przeszkadzać w jego odbiorze.

"Bitwa o Irak" przeraża i zachwyca jednocześnie. W przeciwieństwie do innych wojennych obrazów nie stara się wojny zrozumieć, po prostu pokazuje, jaka jest. Zadaje pytania, na które nie ma odpowiedzi, pokazuje zło, którego nie sposób zwalczyć, obłęd, którego nie można opanować. Co gorsza, granica między dobrem a złem została niemal całkowicie zatarta, a pytanie "dlaczego?" pozostaje bez odpowiedzi.
1 10
Moja ocena:
7
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Film rozpoczyna się wypowiedziami żołnierzy na temat sensu ich pobytu i walki w Iraku. Jeden z nich... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones