Recenzja wyd. DVD filmu

Bunt (1967)
Masaki Kobayashi
Toshirô Mifune
Takeshi Katô

Buntuję się, więc jestem

"Bunt" to bez wątpienia opus magnum Masakiego Kobayashiego i jeden z najlepszych filmów, jakie powstały w XX wieku. Historia samuraja, który w akcie sprzeciwu dokonuje rzeczy niezwykłej - 
"Bunt" to bez wątpienia opus magnum Masakiego Kobayashiego i jeden z najlepszych filmów, jakie powstały w XX wieku. Historia samuraja, który w akcie sprzeciwu dokonuje rzeczy niezwykłej -  zamiast podporządkować się woli Szoguna lub popełnić honorowe samobójstwo, podnosi miecz i staje do nierównej walki, nie zestarzała się ani trochę. Do dziś, mówiąc bez zbytniej emfazy, podczas  finałowego pojedynku widza przechodzą dreszcze. Kobayashi snuje swoją opowieść w niespiesznym tempie. Reżyser układa historię z geometrycznych, idealnie dopracowanych kadrów. Podobnie jak kompozycje obrazu, traktuje też  swoich bohaterów, których prowadzi niczym figury na szachownicy. Postacie, pozornie, pozbawione są emocji - skute konwenansem, przygniecione koniecznością wynikającą z logiki systemu i ugruntowujących go rytuałów. Dopiero tytułowy bunt zrywa z tą mechaniczną precyzją i eksploduje przemocą, aby swoje zwieńczenie znaleźć w genialnej sekwencji finałowego pojedynku pośród falujących traw. "Bunt" jest w pewnym sensie rozwinięciem wcześniejszego "Harakiri". Oba dzieła są bowiem oskarżeniem tradycyjnych japońskich wartości, których nadrzędną zasadą było absolutne posłuszeństwo i lojalność wobec swojego zwierzchnika. To, co w założeniu brzmi dumnie, w praktyce sprowadza się do zniszczenia wszelkich przejawów indywidualizmu, a także odebrania jednostce prawa do szczęścia. Narzędziem tego zniewolenia jest honor wyrażający się w rytualnie uświęconym samobójstwie. O ile jednak w "Harakiri" narracja była dwutorowa, reżyser grał z formą japońskich opowieści o samurajach, aby ostatecznie im zaprzeczyć, o tyle "Bunt" jest filmem na wskroś zimnym formalnie. Opowiedziany linearnie i pozornie bez uczuć, tętni podskórnym gniewem. Reżyser nigdy jednak nie pozwala, aby zapanował on nad intelektualną precyzją konstrukcji. "Bunt" to film w każdej mierze mistrzowski. Uderza widza zarówno estetyką, grą aktorów (wystarczy wspomnieć Toshirô Mifune), jak i perfekcyjną reżyserią. Chyba nigdy wcześniej ani nigdy później Kobayashi nie stworzył nic równie doskonałego. To, co na zawsze zostaje w pamięci po lekturze tego wybitnego dzieła, to sylwetki ludzi miotających się niczym marionetki w  zmaganiu z bezdusznym systemem. I choć ich bunt z założenia skazany jest na klęskę, pozwala przywrócić im  autentyczną podmiotowość, a wraz z nią właściwie rozumianą godność i honor. I w tym sensie wymowa twórczości Kobayashiego zbliża się do egzystencjalizmu Alberta Camusa. Jest więc czymś znacznie więcej niż pochwałą liberalizmu i krytyką konserwatyzmu. Wydanie DVD filmu jest ubogie. Nie zawiera żadnych dodatków, tylko możliwość bezpośredniego dostępu do scen. Tak więc film jest jedyną i najważniejszą wartością, dla której warto nabyć DVD.
1 10 6
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Zafascynowany demokracją Masaki Kobayashi nakręcił w latach 60. dwa wielkie dramaty samurajskie będące w... czytaj więcej
"Bunt" Masaki Kobayashiego opowiada historię, opartą na faktach, która rozegrała się w Japonii w końcu... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones