Recenzja filmu

Cena strachu (1953)
Henri-Georges Clouzot
Yves Montand
Charles Vanel

Nowoczesność 50 lat wcześniej

Film długi, zabierałem się do niego 2 razy. Ale nie żałuję. Pierwsze 40 minut trudno wytrzymać. W ogóle nic się nie dzieje. Poznajemy bohaterów trochę za długo. Przyjeżdża w między czasie nowa
Film długi, zabierałem się do niego 2 razy. Ale nie żałuję. Pierwsze 40 minut trudno wytrzymać. W ogóle nic się nie dzieje. Poznajemy bohaterów trochę za długo. Przyjeżdża w między czasie nowa postać i nic więcej. Tu poległem. Ale za drugim razem wytrzymałem i doczekałem ogłoszenia, że potrzeba kierowców do przewiezienia nitrogliceryny do szybu naftowego. Od tego film powinien się zaczynać, przyjeżdża nieznajomy i szuka razem z innymi pracy. Rekrutacja jest ciekawa i zabawna, ale dramat już zaczyna się, gdy ktoś ma odpaść, żal i gniew bardzo dobrze pokazane. Zatem zaczęło się: 4 kierowców (nie do końca w ustalonym składzie, ta zagadka jest plusem, bo do końca nie wiemy, co się stało) i 2 ciężarówki pełne nitrogliceryny. Najmniejszy wstrząs i nie zostanie nawet, co zbierać. Wyprawa jest dobrze sfilmowana. Przeszkody na ich drogach realne i groźne. Napięcie trzyma cały czas. Od początku wiadomo, że nie wszyscy dojadą do szybu naftowego, tylko pozostaje pytanie: czy ktokolwiek tam dojedzie? Najlepsza scena, dla mnie, to gdy bohater zawraca na drewnianym moście i wyskakuje szukać kolegi. Ten piasek w kamerę jest mistrzowski. Dawno czegoś takiego nie widziałem. Plus dla filmu należy się także za każdą scenę od momentu, gdy bohaterowie przejeżdżają przez jezioro ropy naftowej. Późniejsze sceny są swoistą rekompensatą pierwszych zmarnowanych minut filmu. Natomiast końcówka zawiera szybki montaż i przeplatane sceny. Takie coś widuje się dzisiaj głównie w filmach Olivera Stone'a ("Any given Sunday", "U-turn" czy "Nixon"). Jak dotąd nie spotkałem tak "nowoczesnego" montażu w filmach sprzed pół wieku. Yves Montand jest jednym z tych piosenkarzy, którzy umieją przed kamerą występować (David Bowie, Sting) i w filmie stworzył jak dla mnie pierwowzór Indiany Jonesa. Niczym się nie przejmuje, podejmie się niebezpiecznego zadania, kobieta na niego leci, chustka na szyi. Zupełnie jak Indii. Z tą różnicą, że jest o wiele bardziej rozbudowany psychologicznie. Może to zasługa tych zmarnowanych 40 minut, bo widzowie razem z bohaterem mają dość tej miejskiej nudy, ale dzięki temu łatwiej zrozumieć postępowanie bohatera od początku do końca filmu. Zatem jak na film o grupie straceńców wysłanych na misję samobójczą "Cena Strachu" reprezentuje wysoki poziom (oczywiście po 40 minutach) i trzyma w napięciu do końca.
1 10 6
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
"Cena strachu" to prawdopodobnie najwybitniejsze, a z pewnością najbardziej uznane dzieło francuskiego... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones