Recenzja filmu

Dawno temu w Ameryce (1984)
Sergio Leone
Robert De Niro
James Woods

Te obrazy ulic Ameryki pozostaną w twej pamięci

Wiele jest filmów o przyjaźni, nie każdy jednak wywołuje takie emocje, jak obraz Sergia Leone - "Dawno temu w Ameryce". Ów epicki obraz przedstawia losy bohaterów w aż trzech płaszczyznach
Wiele jest filmów o przyjaźni, nie każdy jednak wywołuje takie emocje, jak obraz Sergia Leone - "Dawno temu w Ameryce".

Ów epicki obraz przedstawia losy bohaterów w aż trzech płaszczyznach czasowych. Pierwsza z nich umiejscowiona jest w latach dwudziestych XX w. Poznajemy czterech chłopaków żyjących w nędzy, którzy dorabiają na drobnych robótkach dla miejscowego mafioso. Jednym z nich jest Klucha (Scott Tiler), który podkochuje się w skrytej, aczkolwiek uroczej Deborze (Jennifer Connelly). Wkrótce przyjaciele poznają tajemniczego Maxa (Rusty Jacobs). Max jest taki sam jak oni, szybko więc znajdują wspólny język. Z czasem piątka młodych chłopaków zaczyna tworzyć własną, niezależną "organizację". Nie podoba się to innym lokalnym przestępcom, przez co narasta napięcie między grupami... Zdaje się, że tragedia jest nieunikniona. Przestępca Bugsy (James Russo) zabija najmłodszego z szajki. Klucha mści się za śmierć przyjaciela, co przypłaca wolnością. Nastolatek trafia do więzienia na dziesięć lat.

Tutaj kończy się pierwsza z płaszczyzn filmu, a zaczyna druga. Klucha (Robert De Niro) po dziesięciu latach wychodzi na wolność i ku swemu zdziwieniu przyjaciołom z czasów młodzieńczych wiedzie się "całkiem nieźle". Prowadzą lokal, mają układy z potężnymi mafiosami, wykonują poważne zlecenia. Max (James Woods) ciepło przyjmuję dawnego znajomego i  z czasem między nimi rodzi się potężna przyjaźń. Ale czy przetrwa ona próbę czasu? Czy świat brudu i przemocy, w którym żyją, nie przyczyni się do upadku? Obie płaszczyzny niekiedy zostają przerywane przez trzecią - lata sześćdziesiąte, kiedy to Klucha powrócił w swe rodzinne strony, po tym jak przed wieloma laty zdradził swych przyjaciół i oddał ich w ręce policji. Cała trójka zginęła, próbując stawić opór stróżom prawa. Ścigany przez mafię Klucha ucieka przed demonami przeszłości. Porzuca wszystko i wraca do rodzinnego Bronxu dopiero po 35 latach. Chce poznać prawdę, która w efekcie odciśnie piętno na jego psychice i zmieni całe jego życie.

Fabuła filmu jest niewątpliwie jedną z najlepszych w historii kinematografii. Opowiada o miłości, zdradzie, młodzieńczych fascynacjach, dojrzewaniu... Wszystko jest tak głębokie i prawdziwe, że z chwilą pojawienia się napisów, żałujemy, że film już się skończył. Ta epicka opowieść niesie za sobą istotne przesłanie i nie pozwala o sobie zapomnieć. Kto obejrzy "Dawno temu w Ameryce", do końca życia będzie miał przed oczami obrazy Ameryki z lat prohibicji, obraz śmierci małego chłopca i wypowiedziane przez niego słowa: "poślizgnąłem się". Film jest bogaty w przepiękne fragmenty. Najbardziej urzekająca jest jednak scena, w której jeden z chłopców przychodzi do "młodej prostytutki" z szarlotką, kupioną za ostatnie pieniądze. Do tego genialna scenografia i montaż zdjęć to majstersztyk, robota prawdziwych profesjonalistów. 

"Dawno temu w Ameryce" nie odniósł sukcesu kasowego. Zrealizowany za 30 milionów dolarów w amerykańskich kinach zarobił zaledwie 5 milionów. Amerykańska Akademia Sztuki i Wiedzy Filmowej nie zauważyła  jego geniuszu, nie nominowało go w żadnej z kategorii. Ale Akademia jest znana z podobnych pomyłek, tym bardziej, że rok 1984, poza kilkoma wyjątkami, to rok strasznego komercyjnego chłamu. Cóż, krytycy nie darzyli sympatią wybitnego twórcy, który wydał na świat takie arcydzieła, jak "Dobry, zły i brzydki", którego geniusz można porównywać do "Dawno temu..." oraz ciut słabszy, aczkolwiek znakomity obraz "Pewnego razu na dzikim zachodzie".

Film uwodzi również znakomita muzyką w wykonaniu mistrza Ennio Morricone. Jest ona wręcz magiczna. Spokojna tonacja z nutką smutku i tęsknoty. Ścieżka dźwiękowa jest bardzo zbliżona do tej z pięknego włoskiego obrazu "Cinema Paradiso". Oprócz tego, możemy powspominać muzykę The Beatles oraz przewodni motyw z kultowej "Mechanicznej pomarańczy".

O obsadzie, można by rzec, że jest powtórką z "Ojca chrzestnego". Wszystkie postaci zagrane są rewelacyjnie, aktorzy wcielający się w nie, to dziś bardzo zasłużona, amerykańska śmietanka. W główną postać wcielił się znany z "Łowcy jeleni" i "Taksówkarza" Robert De Niro. Osobiście uważam, że obok "Prawa Bronxu", jest to jego najlepsza rola. Wspaniałą kreację stworzyli również niezwykle charyzmatyczny Joe Pesci i James Woods. Film otworzył drzwi do Hollywood, dziś już wielkiej aktorce Jennifer Connely ("Piekny umysł", "Requiem dla snu"), która zagrała znakomicie młodą Deborę.

"Dawno temu w Ameryce" to film, który trzeba zobaczyć. Obok "Człowieka z blizną" tworzą duet najwspanialszych filmów gangsterskich lat osiemdziesiątych. Warto poświęcić cztery godziny i na ten czas przenieść się w klimat ulic Ameryki, ukazany tak dobitnie, że ciężko tutaj mówić o jakimkolwiek przeinaczeniu. Warto poznać pełnych emocji i tajemnic bohaterów, którzy są tak bardzo podobni do nas. Film niesie za sobą niezapomniany klimat, dlatego uważam go za jedno z najwspanialszych dzieł, jakie przyszło mi obejrzeć. 
Requiem dla snu (2000)
1 10
Moja ocena:
10
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Tych, którzy zasiadają do ostatniego filmu Sergio Leone z nadzieją ujrzenia obrazu pełnego akcji i mięsa,... czytaj więcej
Przed obejrzeniem filmu, gdy czytałem dotyczące go słowa „saga gangsterska”, miałem przed oczami zgoła... czytaj więcej
Sergio Leone miał niewątpliwie „nosa”, co do gatunków, w których kręcił swoje najlepsze filmy. „Za garść... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones