Recenzja filmu

Dobry opiekun (2022)
Tobias Lindholm
Jessica Chastain
Eddie Redmayne

Najprawdziwsza fikcja

Wydaje się, że życie napisało ciekawszy scenariusz niż twórcy filmu. Fakt, że Cullen jest autentyczną postacią, nie gra tu zresztą żadnej roli. Śmiem twierdzić, że prawdy tu niewiele. Więc też
Czy tego chcemy, czy nie, true crime to teraz czyste złoto. To, co nas przyciąga do przerażających i często trudnych do uwierzenia zbrodni, to z całą pewnością nie tylko makabra, ale i fakt, że wielu tych morderców przez lata, a nawet dekady pozostawało w cieniu. W popularności true crime nie przeszkadza nawet fakt, że o tych samych zbrodniarzach powstaje równolegle przynajmniej kilka opowieści: w formie książek, podcastów, seriali czy filmów dokumentalnych albo fabularnych. W powielaniu historii przoduje Netflix, który zarabia na tym samym temacie dwa razy – tworząc fabułę zaraz obok dokumentu. Tak też było m.in. w przypadku sprawy Jeffreya Dahmera, który otrzymał serial fabularny ("Dahmer - Potwór: Historia Jeffreya Dahmera") i jednocześnie dokumentalny ("Rozmowy z mordercą: Taśmy Jeffreya Dahmera"). Tak jest i teraz z Charlesem Cullenem, który pojawia się zarówno w filmie "Dobry opiekun", jak i w "Dopaść pielęgniarza zabójcę".

 

Przy takim zalewie kontentu twórcy muszą się naprawdę postarać, żeby widzowie sięgnęli właśnie po ich tytuł. Reżyser Tobias Lindholm i scenarzystka Krysty Wilson-Cairns nie stanęli jednak na wysokości zadania. To, co przyciąga do "Dobrego opiekuna", to głównie jego gwiazdy. To właśnie Eddie Redmayne i Jessica Chastain sprawiają, że film o Cullenie nie jest stratą czasu.

Tego, że filmowcy nie zaoferują nam tu nic nadzwyczajnego, można się domyślić już w pierwszej scenie. Oto na naszych oczach umiera pacjent szpitala. Dzieje się to w obecności Charliego Cullena (Redmayne). I już wiadomo, o co chodzi. To wstęp typowy dla opowieści o mrocznych, zaburzonych osobowościach.

Dalszy ciąg filmowej historii jest równie szablonowy i przewidywalny. Drugą ważną postacią w filmie jest pielęgniarka i samotna matka Amy (Chastain), która zaprzyjaźnia się z Cullenem. Niedługo okazuje się, że Amy cierpi na poważną chorobę, ale musi ją ukrywać, by nie zostać zwolnioną. Jedyną osobą, która o tym wie, jest Cullen roztaczający nad nią troskliwą opiekę. Kiedy więc fakty na temat Cullena wychodzą na jaw, bohaterka doświadcza wewnętrznego konfliktu – z jednej strony widzi w Cullenie oddanego przyjaciela, z drugiej – bezwzględnego mordercę.


Tobias Lindholm i Krysty Wilson-Cairns nie wykorzystują jednak potencjału tego rozdarcia. Wydaje się wręcz, że życie napisało ciekawszy scenariusz niż oni. Fakt, że Cullen jest autentyczną postacią, nie gra tu zresztą żadnej roli. Śmiem twierdzić, że prawdy tu niewiele. Więc też niewiele dowiemy się o samym Cullenie. Jedyną ciekawą rzeczą w filmie pozostaje jego niejednoznaczna relacja z Amy, ale i w tym temacie nie można liczyć na wyjście poza schemat. Na szczęście główne role grają świetni Chastain i Redmayne, którym udaje się wypełniać dziury fabularne. Dzięki nim powstaje iluzja, że oto obcujemy z interesującą i wnikliwą opowieścią na temat skomplikowanej ludzkiej natury i o tym, jak to jeden człowiek może być jednocześnie poruszająco empatyczny i bezgranicznie nieczuły. Z drugiej strony właśnie ta iluzja sprawia, że film mimo wszystko robi pozytywne wrażenie.
1 10
Moja ocena:
6
Rocznik '76. Absolwent Uniwersytetu Warszawskiego na wydziale psychologii, gdzie ukończył specjalizację z zakresu psychoterapii. Z Filmweb.pl związany niemalże od narodzin portalu, początkowo jako... przejdź do profilu
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones