Recenzja filmu

Droga sławy (2006)
James Gartner
Josh Lucas
Derek Luke

Gra o lepszy świat

Były trener dziewczęcej drużyny, Don Haskins, zatrudnia się jako trener koszykówki w jednej z amerykańskich szkół w małej miejscowości El Paso. W czasach podziału rasowego zbiera drużynę, jakiej
Były trener dziewczęcej drużyny, Don Haskins, zatrudnia się jako trener koszykówki w jednej z amerykańskich szkół w małej miejscowości El Paso. W czasach podziału rasowego zbiera drużynę, jakiej jeszcze nie było, z pięcioma białymi i aż siedmioma czarnymi graczami w składzie. Don mówi do jednego z czarnoskórych koszykarzy: "ja nie widzę koloru skóry, ja widzę szybkość, umiejętności, a Ty to masz!". Trener stawia twarde zasady i zmusza do dużego wysiłku, pragnąc doprowadzić Texas Western do zwycięstwa. W trakcie filmu zdobywa nasze serca swoim prawym podejściem, odwagą i przede wszystkim ogromną wiarą w sukces swojej drużyny. Stanowi przykład idealnego pedagoga i opiekuna. I chociaż po drodze spotyka się z nienawiścią i dezaprobatą, mocno trzyma się swoich zasad i przekonań.

Trzeba przyznać, że bez gry Josha Lucasa, grającego trenera, ten film nie byłby ten sam. Aż trudno mi uwierzyć, że początkowo proponowano tę rolę Benowi Afflecowi. Dzięki Lucasowi ani na sekundę w filmie nie wątpimy w autentyczność postaci trenera. Wierzymy razem z nim, przejmujemy się każdym z zawodników i liczymy na ich zwycięstwo. Charaktery każdego z tych ciemnoskórych graczy również są ciekawie zarysowane i dzięki temu, że poznajemy każdego dużo więcej niż w przeciętnych filmach o sportowcach, możemy poczuć do nich o wiele większą sympatię.

Cały film zdecydowanie bardziej koncentruje się na historii zawodników Texas Western niż na samej koszykówce, co jest moim zdaniem jego zdecydowanym atutem. Nie oczekujcie więc scen z długimi meczami, czy technicznych objaśnień, bo nie chodzi tu tyle o sport, co o szacunek, o który walczyli ci czarni chłopcy dla swojej rasy. O wiarę w lepszy świat. Bez podziałów i bez stereotypów.

Mimo tak dobrego debiutu ani reżyser James Gartner, ani scenarzysta Chris Cleveland przez ostatnie 6 lat nie stworzyli nic nie nowego. A szkoda, bo widać u nich pewien potencjał. 
I na koniec wypada wspomnieć, że do powstania tego hołdu dla drużyny Texas Western i samego Haskinsa przede wszystkim przyczynił się (znany z dobrego gustu) producent  Jerry Bruckheimer. I niech to będzie ostateczną rekomendacją tej produkcji.
1 10 6
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones