Recenzja filmu

Dwadzieścia dziewięć palm (2003)
Bruno Dumont
David Wissak
Yekaterina Golubeva

Wrota niebios

Fotograf David (David Wissak) zatrzymuje się wraz ze swoją modelką Katią (Yekaterina Golubeva) w motelu "29 palm". Stąd wyruszają na częste wypady "terenowe" w poszukiwaniu odpowiednich plenerów.
Fotograf David (David Wissak) zatrzymuje się wraz ze swoją modelką Katią (Yekaterina Golubeva) w motelu "29 palm". Stąd wyruszają na częste wypady "terenowe" w poszukiwaniu odpowiednich plenerów. Surowy krajobraz kalifornijskich pustkowi staje się naturalnym tłem dla burzliwego związku tej pary, jak też pewnych tragicznych wydarzeń, które mają się rozegrać...

Bruno Dumont wie, jak wprawić widza w osłupienie. Wie też, jak utrzymywać go w ciągłym napięciu. Wielu widzów, którzy zetknęli się z jego dziełem, utyskuje na panującą na ekranie nudę. Owszem, przez większość czasu dzieje się tu niewiele, akcja toczy się niespiesznie czy wręcz leniwie. Jednak ów kontemplacyjny nastrój i mnogość pozornie nieznaczących wydarzeń, które to elementy celebruje się tu z taką intensywnością sprawiają, że widz zaczyna z coraz większym niepokojem przyglądać się zarówno bohaterom, jak ich otoczeniu. Coś wisi w powietrzu i ta świadomość uwiera. "Dwadzieścia dziewięć palm" nie jest filmem przyjemnym w odbiorze, co nie jest jednak jednoznaczne z tym, że nie potrafi zafascynować i na dwie godziny pozbawić nas kontaktu ze światem zewnętrznym.

Odparłem już krzywdzący zarzut o "ekranowej nudzie" - było to prawdopodobnie pierwsze moje odkrycie w trakcie seansu. Dzieło Dumonta mnie porwało, jednak paradoksalnie, ze względu na specyficzny sposób obcowania z nim, widoczne są także w bardziej wyraźny sposób jego niedostatki. Kiedy byłem już przekonany, że oto po raz pierwszy od dawna mam do czynienia z filmem, który odważyłbym się nazwać "arcydziełem", okazało się, że jednak autor nie panuje w pełni nad swoim tworem. Już śpieszę wyjaśnić, z czego ów wniosek płynie: otóż znajduje się tu szereg scen, które nie posiadają dostatecznego uzasadnienia dla swej obecności. Złapałem się w pewnym momencie na tym, że pomimo iż klimat nie traci ani na chwilę nic ze swej mocy, to niektóre fragmenty sprawiają wrażenie zwykłych wypełniaczy, ewentualnie umieszczone zachowane dla efektu, jaki mają wywołać u widza. Sprawia to wrażenie błędów artysty, który utracił po części zdolność obiektywnego osądu przez nadmierną identyfikację ze swym dziełem.

Niemniej, "29 palm" pozostaje obrazem bez dwóch zdań intrygującym, z gatunku tych, które na długo po seansie zostają w głowie widza. Mnoży tropy, które drążyć będą odbiorcę, jest niejednoznaczny i w jakiś podskórny sposób oskarżycielski. Kiedy się skończy, mamy się czuć źle, niepewnie, mamy mieć te tysiąc zazębiających się myśli, które jednak nie chcą ułożyć się w dającą ulgę całość. Jest też brawurowo zagrany przez parę odtwórców głównych ról. Pozujący na macho David skrywa naturę tchórzliwego, unikającego otwartych konfrontacji egoisty. Wcielająca się w Katie Golubeva prezentuje cały wachlarz skrajnych emocji, na przemian budzi irytację i współczucie. Oboje są całkowicie naturalni, bez czego utrzymanie widza przez cały seans w fotelu zapewne nie byłoby możliwe, jako, że na nich spoczywa cały ciężar przedstawionej historii.

Projekt Dumonta to przykład kina mocnego, które nie unika ekstremalnych środków wyrazu. Jest tu pewna teza, której zdradzać nie zamierzam - można się z nią zgadzać lub nie. Najważniejsze jednak, że nie sposób przejść obok obojętnie.
1 10
Moja ocena:
8
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Trzeci z kolei film Bruno Dumonta "Dwadzieścia dziewięć palm" z 2003 roku to obraz niejednoznaczny. Sam... czytaj więcej
Czy człowiek może stać się zwierzęciem? Czy istnieje bariera psychiczna, której przekroczenie spowoduje... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones