Recenzja filmu

Eskadra "Czerwone ogony" (2012)
Anthony Hemingway
Terrence Howard
Cuba Gooding Jr.

Hot-dog fighters

Druga Wojna Światowa. Włochy, 1944 rok. Eskadra pilotów pod dowództwem służbisty "Easy`ego" (Nate Parker), poluje na wroga, którego w zasadzie nie ma już w okolicy. Jego przyjaciel "Lightning"
Druga Wojna Światowa. Włochy, 1944 rok. Eskadra pilotów pod dowództwem służbisty "Easy`ego" (Nate Parker), poluje na wroga, którego w zasadzie nie ma już w okolicy. Jego przyjaciel "Lightning" (David Oyelowo) z uporem szuka sposobności do bitki, by z narażeniem życia posyłać niemiaszków do diabła. Ich konflikt podwładnego z przełożonym zostaje przerwany złowrogim postanowieniem rządu - formacja zostanie rozwiązana, jeśli nie wykaże się w walce. Gdy nadarza się okazja, nasi piloci, a wśród nich "Smokey" (Ne-Yo), "Junior" (Tristan Wilds), "Joker" (Elijah Kelley) i "Bumps" (Michael B. Jordan), zmierzą się z asem niemieckiego Luftwaffe i staną się legendą wśród pilotów bombowców, które będą osłaniać.

Początek zapowiada zabawę w starym dobrym stylu, widać, że obrany kierunek wizji artystycznej wyraźnie koresponduje z produkcjami spod szyldu LucasFilm. Tak pod względem pracy kamery, jak reżyserii poszczególnych ujęć, a także (lub przede wszystkim!) muzyki, pierwsza sekwencja nastraja na filmową ucztę w tylu "Indiany Jonesa". "Red Tails" atakuje bez pardonu mieszanką klasycznej przygody z klimatem zaczerpniętym wprost z filmów lat 80., z "Żelaznym orłem" i "Top gun" na czele.

Jednak po głębokim wdechu powietrze szybko z Was ujdzie. "Red Tails" to produkt jakich wiele i nie pozostanie w Waszej pamięci zbyt długo. Począwszy od miałkiej fabuły, poprzez papierowych bohaterów na dialogach ciosanych siekierą kończąc- produkcja słabnie i niknie w oczach z każdą minutą. Głównych bohaterów grają nieznani szerzej czarnoskórzy aktorzy, bardziej znane nazwiska (Cuba Gooding Jr., Terrence Howard) okupują istotne role drugoplanowe, wymagające wystudiowanego "stalowego wzroku", bądź grymasu bezsilności - "to nie może się tak skończyć!". Sekwencji nie rozgrywających się w powietrzu niemal nie da się oglądać, wszystko tu wygląda wymuszenie, niezgrabnie i nieskładnie. Dopiero gdy cyfrowe maszyny (co do tego nie mam wątpliwości - nawet stojące na ziemi myśliwce stworzone są za pomocą CGI) wzbijają się w powietrze, dostajemy to, co strawne w tej produkcji, czyli sekwencje walk. Choć i te nie grzeszą realizmem, oglądanie ich (to w końcu Industrial Light & Magic) sprawia wymierną przyjemność.

Scenariusz powstał na podstawie prawdziwych wydarzeń historycznych, co nie znaczy, że się z nimi pokrywa- w istocie stanowiły one pretekst do nakręcenia filmu o czarnoskórych dla czarnoskórych widzów. W "Red Tails" nikomu nie zależy na najlepszych pilotach w armii...bo są czarni. Biali aktorzy sprowadzeni zostali do ról twardogłowych generałów armii, bezbronnych pilotów bombowców i chimerycznego pilota Luftwaffe. "Ku pokrzepieniu serc" sklecono już nie jeden i nie sto filmów. I nie byłoby w tym nic złego, gdyby ten nie udawał czegoś więcej, tymczasem "Red Tails" mogłoby być kolejną częścią uwielbianej za oceanem serii - "Madea...". Nikt by na tym nie ucierpiał, a i producenci pewnie zarobiliby więcej.

"Red Tails" nie wyróżnia się niczym spośród filmów wojennych, nawet spośród filmów skierowanych do czarnoskórej widowni - podejście do tematu identyczne. Bohaterowie walczą ze słabościami, gloryfikują przyjaźń, giną za ojczyznę. Szybko, sprawnie, prosto i na temat. W przypadku jednak, kiedy te motywy nie są Ci obce, drogi widzu- prawdopodobnie widziałeś już niejeden lepszy pod każdym względem film i "Red tails" możesz sobie spokojnie darować.
1 10
Moja ocena:
4
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones