Recenzja filmu

Góra Dantego (1997)
Roger Donaldson
Pierce Brosnan
Linda Hamilton

Erupcja pozytywnych emocji

Inteligentnie opowiedziana historia, efekty specjalne na przyzwoitym poziomie, nienaganne aktorstwo - oto cechy dobrego kina katastroficznego. Niewiele jest filmów z tego gatunku, które posiadają
Inteligentnie opowiedziana historia, efekty specjalne na przyzwoitym poziomie, nienaganne aktorstwo - oto cechy dobrego kina katastroficznego. Niewiele jest filmów z tego gatunku, które posiadają wszystkie wyżej wymienione punkty naraz. "Góra Dantego", zrealizowany przez Rogera Donaldsona obraz z 1997 roku, zdecydowanie się do tego wąskiego grona zalicza. Historia jest prosta. Wulkanolog Harry Dalton przyjeżdża wraz z współpracownikami do miasteczka Góra Dantego, by zbadać tutejszy wulkan. Na miejscu poznaje sympatyczną burmistrz Rachel Wondo, samotnie wychowującą dwójkę dzieci. Badania góry nie wykazują zagrożenia, jednak Dalton przeczuwa nadchodzącą katastrofę. Nikt mu nie wierzy, a władze miasta w obawie, że alarm spłoszy sponsorów, nie robią nic. Tymczasem wulkan przebudza się. Opis filmu może i brzmi jak kolejna schematyczna, nudna historyjka, ale to tylko pozory. Fabuła "Góry Dantego", mimo że pozbawiona większej oryginalności, została opowiedziana na ekranie w sposób bardzo zręczny i lekki. Przede wszystkim twórcy świetnie poprowadzili wątek ucieczki Harry'ego, Rachel i jej dwójki dzieci z rejonu klęski żywiołowej - z ciekawością i w napięciu obserwujemy, jak bohaterowie pokonują kolejne przeszkody i przeżywają wiele dramatycznych chwil. W przeciwieństwie do wielu innych produkcji katastroficznych, tu nie natkniemy się na patetyczne przemówienia. Obraz od pierwszej minuty wciąga i trzyma do samego końca. To zdecydowanie kino wielkich emocji z górnej półki. Artystycznie film stoi na przyzwoitym poziomie. W tej kwestii pozytywnie zaskakuje Linda Hamilton. Aktorka, po swojej życiowej roli twardej, silnej Sarah Connor w "Terminatorze" i "Terminatorze 2" (z którą pewnie już zawsze będzie utożsamiana), przekonująco zagrała miłą, pełną ciepła burmistrz Wondo. To na pewno jedna z jej najlepszych ról. Szybko rozwijający się w drugiej połowie lat 90-tych rynek efektów specjalnych pozwolił na wykreowanie wysoce realistycznych scen katastrofy wulkanu. Stroną wizualną filmu zajęła się istniejąca wówczas od kilku lat "Digital Domain". Specjaliści z firmy wykonali kawał naprawdę dobrej roboty. Na długo pozostaje w pamięci sekwencja, w której lawa niszczy górski domek Ruth, albo finałowy, monumentalny wybuch wulkanu. Z drugiej strony równie ciekawie prezentuje się scenografia - zasypane popiołem ulice i domy wyglądają tak niesamowicie naturalnie, jakby w pobliżu rzeczywiście przebudził się wulkan. Mimo że od premiery "Góry Dantego" upłynęło już ponad 10 lat, film tak naprawdę w ogóle się nie zestarzał - nadal robi wielkie wrażenie, nie tylko warstwą techniczną, ale również znakomicie opowiedzianą historią z morałem. Każdy znajdzie tu coś dla siebie - od emocjonującego widowiska, po poruszający dramat. Szczerze Polecam.
1 10
Moja ocena:
8
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones