Recenzja filmu

Halloween (2018)
David Gordon Green
Jamie Lee Curtis
Judy Greer

He likes knives, she likes guns

Czterdzieści lat minęło jak jeden dzień dla bohaterów "Halloween" Michaela Myersa i Laurie Strode. Choć ich życie bardzo się zmieniło od ostatniego spotkania, to wciąż rodzeństwo darzy się takim
Czterdzieści lat minęło jak jeden dzień dla bohaterów "Halloween" Michaela Myersa i Laurie Strode. Choć ich życie bardzo się zmieniło od ostatniego spotkania, to wciąż rodzeństwo darzy się takim samym uczuciem jak w latach siedemdziesiątych. No dobra, ale po kolei, oto małe przypomnienie, dla tych którzy wcześniej z serią się nie zetknęli.



W 1978 roku John Carpenter stworzył film, który ukształtował kino z gatunku slasher i stał się jednym z kamieni milowych kina grozy. Niskobudżetowy projekt, który okazał się wielkim sukcesem, spowodował lawinę kontynuacji autorstwa różnych reżyserów. Najlepiej prezentuje się część druga z 1981 roku, która stanowi bezpośrednią kontynuację. To właśnie w tej części postać grana przez Jamie Lee Curtis postać zabija brata i rozstaje się z serią slasherów na długie lata. Kolejny był "Sezon czarownic", który bezapelacyjnie jest totalną kompromitacją serii. Bez Laurie Strode, bez Michaela Myersa, bez sensu. Zamieniono rasowy slasher na pokraczne kino science-fiction. Następne części to "Powrót", "Zemsta" i "Przekleństwo", gdzie pierwsze skrzypce gra ikona serii tym razem bez akompaniamentu swojej małej siostrzyczki. Nie są to ani filmy dobre, ani nie wprowadzają nic nowego do rozwoju gatunku, ale w deszczowy wieczór można je obejrzeć bez większego zażenowania.

Przełomem dla podupadającej marki miał być wielki powrót Jamie Lee Curtis. Po równo dwóch dekadach gwiazda powraca, aby po raz kolejny zmierzyć się z demonicznym braciszkiem. W finale "Halloween – 20 lat później" Laurie odcina Michelowi głowę i wydaje się, że to już zwieńczenie historii. Chęć zysku producentów jest jednak tak duża, że cztery lata później powstaje "Halloween: Powrót", który ma być swoistym przekazaniem pałeczki nowemu pokoleniu, a okazuje się gwoździem do trumny. Myers żyje, bo jak się okazuje to nie on, został zamordowany, lecz... sanitariusz, którego odział w swoją upiorną maskę! W filmie z 2002 roku Myers zabija swoją siostrę... jak się okazuje też nie na zawsze.



Potem serię próbował reanimować Rob Zombie, ale wydaje mi się, że jego dwa remaki tylko pogorszyły sprawę i odcinały kupony od hitu z lat siedemdziesiątych. Minęło kilka lat i głos zabrał ojciec sukcesu "HalloweenJohn Carpenter, który krytycznie wypowiedział się o kontynuacjach i postanowił wyprodukować nową część, która ma być JEDYNĄ kanoniczną kontynuacją obrazu z 1978. Mówiąc krótko najnowsze "Halloween" ignoruje wszystko to, co się działo w późniejszych filmach. Stanowisko reżysera objął twórca "Boskiego chilloutuDavid Gordon Green, a w głównej roli po raz kolejny powróciła niezniszczalna Jamie Lee Curtis.

Mija czterdzieści lat od pamiętnej nocy, w której Michael Myers próbował zamordować swoją siostrę Laurie. Mimo upływu czasu kobieta jest wrakiem człowieka i wciąż nie potrafi poradzić sobie z bolesną traumą. Nie układa jej się relacją z jedyną córką i wnuczką. Kiedy całe miasteczko szykuje się do corocznego obchodzenia Halloween, z pobliskiego szpitala psychiatrycznego uciekają więźniowie w tym Myers, który po raz kolejny przywdziewa bladą maskę Williama Shatnera i rusza na łowy...



W najnowszej odsłonie wesołych przygód Myersa (nie mylić z aktorem od "Austina Powersa") czuć klimat z obrazu Carpentera. Jednak twórcy w wielu momentach wzorują się na oryginale aż za bardzo, niektóre kultowe fragmenty (no spoiler) są wręcz przepisane jeden do jednego, ale trzeba przyznać, że to i tak lepszy pomysł od kolejnego nastoletniego slashera. Po dosyć nudnawym i przydługim początku, morderca w końcu przywdziewa swoją ikoniczną maskę, obraz trafia na właściwe tory, a scena morderstw nakręcona w jednym ujęciu to godny spadkobierca słynnej sekwencji otwierającej z 1978 roku.

Co się tyczy bohaterów... W Laurie Strode na próżno szukać tej samej niewinnej nastolatki sprzed lat. To podstarzała kobieta po przejściach, której jedynym celem stała się obrona swoich bliskich. Obok Jamie Lee Curtis najlepiej wypada Judy Greer, pozostali bohaterowie to tylko tło do historii. Od początku byli skazani na śmierć w obliczu specyficznego hobby Myersa.



Choć film Davida Gordona Greena stara się nie być typową krwawą papką, to nie brakowało tutaj kilku nielogicznych scen, będących solą tego gatunku. Nastoletni bohaterowie wciąż nie mają łatwego życia, fraza "zaraz wracam" nigdy nie wróży nic dobrego, a dorabianie jako niania na przedmieściach to najbardziej niebezpieczny zawód świata. Jak widać legendarne zasady kina grozy z "Krzyku" nadal znajdują swoje potwierdzenie.

"Halloween" to film, który nie zmieni Waszego życia, ale skoro jesteście sympatykami halloweenowych seansów grozy, to dobrze trafiliście. Obawiam się tylko, że seria znowu powtórzy wszystkie błędy z przeszłości. W przygotowaniu jest już kontynuacja obrazu Greena. Mam tylko nadzieję, że za kolejne dwadzieścia lat nie doczekamy się ponownego starcia Myers kontra Strode, w której to niestrudzony blisko dziewięćdziesięcioletni Michael na wózku inwalidzkim z zimną krwią będzie mordował amatorów święta Halloween.
1 10 6
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Czterdzieści lat minęło, odkąd John Carpenter i Debra Hill - poprzez jeden prosty jak budowa cepa... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones