Recenzja filmu

High School Musical 3: Ostatnia klasa (2008)
Kenny Ortega
Artur Kaczmarski
Zac Efron
Vanessa Hudgens

Disney się w grobie przewraca

Naiwna fabuła, tandetny scenariusz, komercyjna muzyka i zła gra aktorska - to obraz dwóch pierwszych części "High school musical". Wydawać by się mogło, że gorzej być nie może, a jednak jest... w
Naiwna fabuła, tandetny scenariusz, komercyjna muzyka i zła gra aktorska - to obraz dwóch pierwszych części "High school musical". Wydawać by się mogło, że gorzej być nie może, a jednak jest... w "High school musical 3".

Musical ten, tak samo jak inne produkcje Disneya, skierowany jest do najmłodszych odbiorców. Z pozoru to nic złego - przecież dzieci lubią kolorowe, naiwne bajeczki, gdzie dobro (Troy Bolton, Gabriella Montez, potem także Sharpay Evans) wygrywa ze złem (Tiara Gold) lub po prostu negatywny bohater (Sharpay Evans) pojmuje swoje błędy i się nawraca. Ale nawet naiwne dzieci nie zasługują na to, by karmić je takim kiczem.

Zacznijmy od scenariusza, wszak ten jest z gatunku arcynudnych. Po prostu bez przerwy się nie da. Nie da się wytrzymać przed ekranem bitych dwóch godzin, nie robiąc przy tym przerw. Peter Barsocchini - autor scenariusza - ukazał w tym "dziele" swój niezwykły "talent" do robienia... flaków z olejem. Widz przez pół filmu musi przyglądać się wyjątkowo nudnym problemom i smutkom bohaterów kreowanych przez aktorów młodego pokolenia na czele z Zacem Efronem i Vanessą "Beztalencie" Hudgens.

Muzyka - cóż, tutaj akurat "nie ma się czego czepiać" - w sam raz dla odbiorców, czyli dziesięcioletnich dzieciaków.

Za to wątki są nie tylko nudne, ale i źle dobrane. Bo jedyna, chociaż w jednej czwartej ciekawa lub, jak kto woli, po prostu zabawna postać, to Sharpay Evans - z której przynajmniej można się pośmiać. A ta pojawia się w filmie jakieś pięć razy, ogólnie jest jej o 60% mniej niż w poprzednich częściach, co skutkuje tylko i wyłącznie jednym - nudą. Bo widz skazany jest na przyglądanie się "życiowym rozterkom" cukierkowej pary -Troya i Gabrielli...

Najbardziej żałosnym elementem całego widowiska jest jednak gra aktorska. Nie będzie przesadą stwierdzić, że fani musicalu, czyli dzieci do lat 12, zagraliby to lepiej niż aktorzy (na czele z główną parą - Hudgens-Efron).

Ale teraz już całkiem poważne podsumowanie. Tego filmu nawet nie trzeba mieszać z błotem, twórcy sami to zrobili. Nie polecam go dosłownie nikomu. Bo to, że dzieci XXI wieku lubią naiwne, komercyjne i kolorowe badziewia, nie oznacza, że Disney powinien schodzić na taki poziom. Bo przecież to Disney - ten sam, który stworzył "Królewnę Śnieżkę", "Kopciuszka", "Pocahontas" i "Króla Lwa". Ten film po prostu nie powinien powstać z jednego prostego powodu - z szacunku do Walta Disneya.
1 10 6
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
"High School Musical"... na to hasło wiele nastolatek dostaje rumieńców. Ta, jakże kolorowa,... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones