Recenzja filmu

Hobbit: Pustkowie Smauga (2013)
Peter Jackson
Piotr Kozłowski
Martin Freeman
Ian McKellen

... and kill the dragon !

Niemal dekadę musieliśmy czekać, aż Peter Jackson wypuści na duży ekran kolejne części filmu związane z jedną z najsłynniejszych trylogii na świecie. Pytanie tylko, czy było warto? Po "Hobbicie:
Niemal dekadę musieliśmy czekać, aż Peter Jackson wypuści na duży ekran kolejne części filmu związane z jedną z najsłynniejszych trylogii na świecie. Pytanie tylko, czy było warto? Po "Hobbicie: Niezwykła podróż" miałam nieco mieszane odczucia. Przede wszystkim brakowało mi klimatu, jaki panował w trzech odsłonach niesamowitego "Władcy Pierścieni". Po obejrzeniu zwiastunów najnowszej produkcji Petera Jacksona moja nadzieja narodziła się na nowo i czułam, że nie będę żałować wydanych pieniędzy na bilet. Nie myliłam się, powiem więcej - z całą pewnością warto było czekać tyle lat, żeby zobaczyć coś tak niesamowitego.

MOŻLIWE SPOJLERY

Akcja filmu rozpoczyna się w momencie, w którym skończyła się "Niezwykła podróż". Bilbo Baggins z krasnoludami zmierza do Ereboru. Dostanie się do krasnoludzkiej twierdzy strzeżonej przez smoka nie jest proste. Uciekając przed orkami, docierają do domu Beorna - człowieka niedźwiedzia, z którym lepiej nie zadzierać. Następnie przemierzają Mroczną Puszczę, w której nie trudno o arachnofobię, po czym trafiają do elfickiego więzienia. Dzięki dzielnemu hobbitowi nie siedzą tam zbyt długo i w efekcie ruszają do Esgaroth, gdzie ich pobyt może przynieść zarówno zbawienne, jak i tragiczne skutki.



Reżyser bez pośpiechu pokazuje kolejne przygody, jakie spotykają tytułowego bohatera. W "Hobbicie: Pustkowie Smauga" można znaleźć to, za co wielu pokochało "Władcę Pierścieni". Peter Jackson w mistrzowski sposób przeprowadza widzów przez barwne, tajemnicze zakątki Śródziemia. Ponadto, w niesamowity sposób rozbudował świat przedstawiony w książce J. R. R. Tolkiena. Z całą pewnością nie jest to film jednowątkowy i akcja nie toczy się tylko wokół Bagginsa. Oprócz wewnętrznej przemiany głównego bohatera jest też mnóstwo scen walki usłanych niesamowitymi efektami, zdarzą się i kłótnie między elfami a krasnoludami, a nawet lekki romans. W tym samym czasie również Gandalf wyruszy w podróż, podczas której doświadczy niszczycielskiej i mrocznej siły samego Saurona.



Pod względem aktorskim produkcja stoi na najwyższym poziomie. Martin Freeman po raz kolejny doskonale odnalazł się w roli tytułowego bohatera. Wśród barwnych, charyzmatycznych, momentami irytujących, ale sympatycznych krasnoludów na szczególną uwagę zasługują Richard Armitage, Ken Stott i Aidan Turner, wcielający się w role Thorina, Balina i Kiliego. Pierwszy z nich to typowy przywódca, niestety momentami kierujący się bezlitosnymi wyborami. Jego prawa ręka - Balin doskonale sprawdza się w sytuacjach, w których w zasięgu wzroku nie ma Gandalfa. Jego rady stają się wtedy bezcenne. Natomiast Kili - już na pierwszy rzut oka wyróżniający się z pośród niskich i starych krasnoludów - prezentuje się jako waleczny romantyk. Luke Evans idealnie sprawdził się w roli Barda. Natomiast Ian McKellen jako Gandalf Szary doskonale dopełnia produkcję. Chyba nie ma innego aktora, który tak dobrze pasowałby do tej roli. Wreszcie przystojny Orlando Bloom po raz kolejny jako opanowany i waleczny Legolas. Sceny walki, w których wziął udział wbijały w fotel i z pewnością trudno będzie o nich zapomnieć. Ponadto znajdzie się i czas na lekki powiew miłości. Angaż Evangeline Lilly rozświetla zdominowaną przez mężczyzn część obsady. Aktorka wcieliła się w postać dzielnej i dobrej elfki, która zawładnie nie tylko sercem Legolasa.



Podczas oglądania filmu trudno nie zwrócić uwagi na kostiumy, za które po raz kolejny odpowiedzialni byli m.in.: Richard Taylor i Ann Maskrey. Dzięki doskonale dopracowanym strojom postacie zostały jeszcze lepiej, wyraźniej zarysowane (szczególnie dotyczy to dostojnych elfów, albo biednych mieszkańców Esgarothu). Specjalistom od efektów specjalnych należą się gratulację, gdyż było ich mnóstwo. Za pomocą technologii 3D tworzyły niesamowite widowisko. Kryjące się w Mrocznej Puszczy pająki wydawały się bardzo realistyczne. A to był dopiero początek. Smoka mówiącego głosem Benedicta Cumberbatcha trudno opisać, to trzeba zobaczyć. Wielkiego ognistego potwora można podziwiać od pierwszej, do ostatniej łuski (dosłownie). Po czymś takim należy życzyć powodzenia twórcom nadchodzącej "Godzilli", ponieważ trudno będzie im zaskoczyć widzów czymś równie efektownym.



Wybierając się do kina, widz może dokonać wyboru pomiędzy wersją zdubbingowaną lub tą z napisami. Wybrałam drugą opcję i nie żałuję. Oryginalne udźwiękowienie, naturalne głosy aktorów pozwalały doskonale wczuć się w akcję. Ponadto, "czytania" wcale nie było dużo, a w scenach przepełnionych efektami specjalnymi bez problemu można było za nimi nadążyć. Po raz kolejny za ścieżkę dźwiękową odpowiedzialny był Howard Shore. Chociaż muzycznych bodźców takich jak te, które towarzyszyły poprzednim odsłonom było mniej, to i tak sprawnie podnosiły napięcie i podkreślały klimat produkcji.



Chociaż najnowsze dzieło Petera Jacksona trwa prawie trzy godziny, z całą pewnością nie jest to film nudny i warto go zobaczyć w kinie, szczególnie w 3D. "Hobbit: Pustkowie Smauga" to produkcja dużo bliższa "Władcy Pierścieni", przy tym przepełniona oszałamiającymi efektami, wieloma zapierającymi dech w piersi scenami walki, a ponadto barwnymi i ciekawymi postaciami. Stanowi to pozycję obowiązkową nie tylko dla fanów powieści J.R.R. Tolkiena, ale i tych poszukujących dobrej rozrywki.
1 10
Moja ocena:
9
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Zazwyczaj jest tak, że filmowe adaptacje książek siłą rzeczy drastycznie obcinają pewne wątki i... czytaj więcej
Peter Jackson nie rozmienia się na drobne, nie cofa ręki, nie zwalnia tempa. Scenariusz "Pustkowia... czytaj więcej
Wedle Filmwebu nie było w tym roku filmu bardziej oczekiwanego niż "Hobbit". Podejrzewam, że wpływ na to... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones