Recenzja filmu

Holiday (2021)
Paweł Ferdek

Góra cienia

Gatunkowy sztafaż okazuje się jednak narracyjnym trikiem, czymś, co ma przykuć uwagę widzów, ale nie stanowi istoty opowieści. W jej centrum mieści się bowiem portret względnie zamożnego,
Góra cienia
Wśród wielu odmian filmu grozy występuje też ta podróżnicza. Grupa zachodnich, najczęściej amerykańskich turystów przybywa do jakiegoś egzotycznego miejsca w odległym miejscu kuli ziemskiej. Pragną zaznać przygody, autentycznie doświadczyć klimatu, kultury, życia kraju, do którego przybyli, zbaczają więc z utartych turystycznych szlaków. Bardzo szybko okazuje się to błędną decyzją – wakacje zmieniają się w walkę o przetrwanie. 


"Holiday" Pawła Ferdka wydaje się początkowo przynależeć do tego gatunku. Kasia i Tomek, polskie małżeństwo z dość zamożnej klasy średniej, jedzie na wakacje do Indonezji. Mężczyzna nie może usiedzieć w eleganckim hotelu. Wyciąga żonę w podróż do położonej dobrych kilka godzin drogi samochodem wioski rozciągającej się pod wulkanem. Chce się wspiąć na wulkan – nie udało się mu to w trakcie poprzedniego pobytu w Indonezji, prawie dwadzieścia lat temu. Mająca trwać jeden, góra dwa dni wyprawa przeciąga się o kolejne. Małżeństwo zatrzymuje się w pozbawionym podstawowych wygód domu miejscowej rodziny. Gdzieś ginie paszport Kasi. Tomek ignoruje prośby kobiety o powrót do hotelu, coraz bardziej wsiąka w życie miejscowej społeczności. Ta żyje przygotowaniem do tajemniczej ceremonii – nie wiemy dokładnie, o co w niej chodzi, poza tym, że wiąże się ona z wulkanem, z koniecznością przebłagania mieszkających w jego wnętrzu duchów, władnych zalać wioskę i okolice morzem ognistej lawy. 

Ten gatunkowy sztafaż okazuje się jednak narracyjnym trikiem, czymś, co ma przykuć uwagę widzów, ale nie stanowi istoty opowieści. W jej centrum mieści się bowiem portret względnie zamożnego, zbliżającego się do czterdziestki małżeństwa w kryzysie. Z każdą kolejną sceną poznajemy skalę problemów Kasi i Tomka. Wyjazd na drugi koniec świata ma być próbą ratowania małżeństwa, para – a przynajmniej kobieta – chce w jego trakcie począć dziecko, by ich związek zyskał jakiś nowy cel. 


Głównym źródłem problemów w związku wydaje się być Tomek. To on ma kłopot z ustaleniem tego, co właściwie chciałby robić w życiu. W trakcie wyjazdu mężczyzna kończy 40 lat i widać, że ta symboliczna data go przeraża. Tomek najpierw zajmował się dziennikarstwem, ale pieniądze z tego były zbyt małe. Potem pracował w reklamie, ale nienawidził swojej pracy. Dziś utrzymuje go żona, z czym mężczyzna ma wyraźny problem. Tomek obserwuje walkę kogutów, która w wiosce, gdzie zatrzymuje się małżeństwo, stanowi jedną z głównych atrakcji. Po walce przegranemu kogutowi obcina się nogi, gdy zwierzę jest jeszcze żywe. "Nikt nie przejmuje się przegranym" – mówi przerażonemu tą okrutną praktykę turyście z Polski jeden z miejscowych.

Tomek sam czuje się takim "przegranym kogutem". Jego obsesja by wspiąć się na wulkan, by dokonać tego, co nie udało się mu w młodzieńczej podróży, wynika z potrzeby udowodnienia przed samym sobą własnej męskości. Jak i z pragnienia przeżycia być może po raz ostatni prawdziwej przygody, doświadczenia czegoś mocnego i autentycznego, zanim pochłonie go do końca udomowione życie i obowiązki ojca. Podróż jest dla Tomka przekroczeniem "smugi cienia", linii oddzielającej młodość z jej całą nieokreślonością i nieskończonymi możliwościami, od dojrzałości – krainy zaciskających się konieczności.


"Holiday" tworzy jeden z ciekawszych w polskim kinie ostatnich lat portretów mężczyzny w kryzysie – nie tylko wieku średniego. Odtwarzający Tomka Marcin Czarnik bardzo dobrze wywiązuje się z roli. Odległa lokalizacja, elementy kina grozy, tajemnice położonej pod wulkanem wioski nie pozwalają utknąć temu dramatowi w banale małego realizmu psychologicznego. Choć końcówka drugiego aktu jest trochę przeciągniętą i w pewnym momencie film trochę gubi naszą uwagę, to fascynujące zakończenie pozostawiające nas z poczuciem nierozwikłanej tajemnicy rekompensuje to. 

Zakończenie każe wrócić do pierwszej sceny warszawskiego mieszkania Kasi i Tomka. W pokoju stoją spakowane walizki. W sypialni małżeństwo śpi, jest wcześnie rano. Być może wszystko to, co zobaczyliśmy było tylko senną marą Tomka? Podróżą, w jaką mężczyzna w kryzysie co noc wyprawia się w swoich niespokojnych snach?
1 10
Moja ocena:
7
Filmoznawca, politolog, eseista. Pisze o filmie, sztukach wizualnych, literaturze, komentuje polityczną bieżączkę. Członek zespołu Krytyki Politycznej. Współautor i redaktor wielu książek filmowych,... przejdź do profilu
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones