Recenzja filmu

Hooligans 2: Do ostatniej krwi (2009)
Jesse V. Johnson
Ross McCall
Nicky Holender

Nieudolna kontynuacja

W 2005 roku ukazał się "Green Street Hooligans". Został bardzo dobrze przyjęty, a i mnie też się bardzo podobał. Opowieść o Amerykaninie, byłym studencie Harvardu, który dołączył do ekipy
W 2005 roku ukazał się "Green Street Hooligans". Został bardzo dobrze przyjęty, a i mnie też się bardzo podobał. Opowieść o Amerykaninie, byłym studencie Harvardu, który dołączył do ekipy angielskich "chuliganów" drużyny West Ham. Chociaż zakończenie części pierwszej raczej wykluczało, w moim przekonaniu, sensowna kontynuację, przyznam, że częścią drugą byłem zainteresowany i niecierpliwie na nią czekałem. Niestety spotkał mnie wielki zawód. Nie liczyłem na dobry film, ale jednak nie spodziewałem się czegoś aż tak złego.   Sama akcja filmu rozgrywa się w więzieniu gdzie trafili członkowie znanej nam z części pierwszej ekipy GSE. Bohaterami sequelu są: Dave (znany z części pierwszej Ross McCall), Keith (Luke Massy) i Ned (Nick Holender). Po "ustawce" z kibicami drużyny Chelsea chłopaki zostają przeniesieni do innego zakładu. Okazuje się jednak, że wyrok tam odsiaduje grupa kibiców Millwall, najwięksi wrogowie ekipy GSE. W dodatku ich przywódca, Duży Marc (Graham McTavish) ma układy ze skorumpowaną panią dowódcą klawiszy, Mavis (Marina Sirtis), z którą robi brudne interesy. Bohaterowie muszą stawić czoła swoim wrogom. Nieoczekiwanie pomagają im Rosjanie związani z mafią. Dlaczego? Dlatego, że przywódca trójki bohaterów latał samolotami tak samo jak ich dowódca, Max (w tej roli Timothy V. Murphy)... Wg scenarzysty to wystarczający powód żeby Rosjanie zostali sprzymierzeńcami bohaterów i narażali się dla nich. W dodatku z jakiegoś powodu rosyjska mafia obawia się pseudo-kibiców Millwall, co wydaje się raczej śmieszne. Nasi bohaterowie, poza tym otrzymują też pomoc od jednego z klawiszy, którego po krótkiej rozmowie ruszyło sumienie. Już po tym krótkim zarysie założeń fabularnych można się domyślić, że zaserwowana nam historia to praktycznie same uproszczenia. Ale te dziwactwa to tylko małe szczegóły. Prawdziwe niedorzeczności twórcy przygotowali nam w dalszej części filmu. Akcja opiera się na bezsensownych potyczkach między grupami więźniów. Warto wspomnieć, że skazańcy poruszają się po zakładzie karnym jak po kurorcie wypoczynkowym. Chodzą i robią, co chcą i gdzie chcą.  Strażnicy pojawiają się raczej rzadko, wtedy kiedy wymaga tego fabuła, pilnują malutkich obszarów i ogólnie starają się nie wchodzić w drogę scenarzystom. Autorzy scenariusza wyraźnie unikają komplikacji, więc otoczenie, stróże prawa i społeczność więzienna są praktycznie niezauważalni. Ale najgorsze dopiero przed nami, punktem kulminacyjnym jest moment, w którym naczelnik ogłasza turniej piłki nożnej, a zwycięzcy odzyskają wolność (!). Czegoś tak głupiego na pewno się nie spodziewałem. Do tego dochodzi też porwanie dziewczyny Dave'a, żeby ten podkładał się na meczu. I owszem podkłada się, a mecz drużyna naszego bohatera przegrywa.  Na szczęście w połowie Dave dostaje wiadomość, że jego ukochana jest bezpieczna, zaczyna grać mistrzowsko i od razu jego drużyna wygrywa... Fabuła jest do bólu szablonowa i przewidywalna, ale do momentu "meczu o wolność". Ten motyw potrafi zwalić z krzesła każdego inteligentnego widza. Kiedy jednak podniesiemy się już z podłogi całą resztę można bez problemu przewidzieć. Film to tylko popłuczyny po bardzo dobrej części pierwszej, brak dobrego pomysłu, jakiegokolwiek przekazu. Film jest niedopracowany, a scenariusz jakby napisany na kolanie. Zabrakło dobrego aktorstwa, reżyserii, scenariusza. Film wyraźnie próbuje tylko żerować na popularności tytułu, sam nie ma nic do zaoferowania. Zainteresowanych tematem pseudokibiców czy ekip chuliganów ostrzegam, ten film, gdyby wyciąć z niego dosłownie kilka krótkich dialogów i zmienić jego tytuł, nie miałby z tym absolutnie żadnego związku. Zdecydowanie odradzam.
1 10
Moja ocena:
1
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Ci, którzy oglądali "Hooligans", mogą zostać zaskoczeni. Druga część z pierwszą nie ma praktycznie nic... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones