Recenzja wyd. DVD filmu

Kakurenbo (2004)
Shûhei Morita
Makoto Ueki
Junko Takeuchi

Miasto w mroku

Zabawa w chowanego. Któż z nas nie zna tej gry, jaka towarzyszyła chyba każdemu w dzieciństwie. Pełna napięcia przygoda, w której znalezienie doskonałej kryjówki dostarczało nie lada radości.
Zabawa w chowanego. Któż z nas nie zna tej gry, jaka towarzyszyła chyba każdemu w dzieciństwie. Pełna napięcia przygoda, w której znalezienie doskonałej kryjówki dostarczało nie lada radości. Jednak najbardziej emocjonująca była w tedy, gdy odbywała się w starym opuszczonym domu, nieuczęszczanych przez nikogo miejscach, z dala od rodziców i ich nieznośnego gadania w stylu: „nie wolno tobie tam chodzić”. Tam też zabawa dostarczała najwięcej wrażeń. Na początku tego niedługiego filmu widzimy grupę dzieci, które stoją przed wejściem do spowitego mrokiem miasta. Otokoyo – owiana legendą zabawa w chowanego, w której wierząc plotkom należy bardzo uważać, bowiem tutaj na uczestników czekają demony porywające każdego kogo znajdą. Wśród młodych ludzi znajduje się chłopiec decydujący się wziąć udział w grze, aby odnaleźć siostrę, która zaginęła podczas takiego wydarzenia. Gdy otwierają się wrota do tajemniczego miasta i zapalają się różnokolorowe neony oraz lampiony, gra się rozpoczyna. Fabułę ciężko opisać, nie zdradzając jej kluczowych szczegółów, gdy ma się do czynienia z dziełem około 25-minutowym. Początkowa zabawa zamienia się z czasem w ucieczkę, kiedy to przemierzając spowite mdłym blaskiem neonów wąskie uliczki, uczestnicy budzą uśpione w najciemniejszych zakamarkach monstra. Akcja trzyma w napięciu, odkrywając z czasem coraz to nowe elementy układanki, nawiązując często do japońskiej kultury. Prowadzi nas przez mroczne, wręcz surrealistyczne miasto, przypominające olbrzymi, nieprzyjazny moloch. Wraz z rozwojem wydarzeń ucieczka przed demonami staje się coraz bardziej dramatyczna i prowadzi do przewrotnego finału, który potrafi przyprawić o dreszcze. To, co niewątpliwe robi największe wrażenie w filmie, to oprawa. Mamy tutaj do czynienia z projektem 3D stylizowanym na tradycyjną dwuwymiarową animację. Miasto zostało stworzone w sposób absolutnie mistrzowski. Wielkie budowle czerpiące z japońskiej architektury, budują atmosferę grozy i zagubienia. Wszystko zostało spowite mrokiem, przetykanym światłami wszelakiego koloru neonów i lampionów, które niewiele pochłaniają ciemności. Gra światła jest niesamowita, szczególnie oszałamiające wrażenie robi w finałowych scenach. Miasto przypomina autentyczny labirynt, stworzony przez szalonego architekta. Jego projekt budzi jednocześnie zachwyt i grozę. Jeśli chodzi o wygląd postaci, to tutaj jest już ciut gorzej. Są w filmie momenty, w których bardzo razi ich sztuczny wygląd. Czasami zbyt wyraźnie widać, iż są one stworzone komputerowo. Całe szczęście nie ma takich fragmentów zbyt wiele. Na osobne pochwały zasługują projekty demonów. Ich wykonanie opiera się na japońskim folklorze i budzi podziw. Muzyka również stoi na dobrym poziomie. Wszystkie te elementy tworzą niezwykły obraz, od którego ciężko oderwać wzrok. Chodzi tutaj o klimat, który bezwzględnie oplata nas swoimi ciemnymi mackami. To, co zaserwowali nam twórcy, skutecznie zapada w pamięć. Podsumowując, muszę powiedzieć, że nie jest to typowy horror, w którym celem autorów jest wywołanie palpitacji serca u widza. Dzieło to oddziałuje na nas w troszkę inny, bardziej subtelny sposób. Tutaj liczy się atmosfera osaczenia i samego miasta wydającego się jakby było zawieszone pomiędzy jawą, a koszmarem. Z całą pewnością „Kakurenbo” jest wizją ponadprzeciętną i niewiele brakuje jej do arcydzieła. Dzieło zdecydowanie godne polecenia.
1 10
Moja ocena:
8
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones