Recenzja filmu

Kwarantanna (2008)
John Erick Dowdle
Steve Harris

Pocztówka z Hiszpanii

Amerykanie od zawsze przerabiają europejskie filmy z nadzieją, że staną się jeszcze większym hitem. I to jest ich odwieczny błąd. Mało kiedy zdarza się, aby remake był lepszy od oryginału.
Amerykanie od zawsze przerabiają europejskie filmy z nadzieją, że staną się jeszcze większym hitem. I to jest ich odwieczny błąd. Mało kiedy zdarza się, aby remake był lepszy od oryginału. Podobnie jest w przypadku "Kwarantanny", która powstała na podstawie hiszpańskiego "[Rec]". O ile europejczycy po raz kolejny pokazali, że też potrafią zrobić naprawdę dobry horror, o tyle Amerykanie coraz bardziej się staczają. "Kwarantanna" jest bezczelną przeróbką Johna Ericka Dowdle'a, który nawet nie potrafił zmienić niektórych dialogów z oryginału. I znowu fanatycy kina zawiedli się, podobnie jak po "The Grudge - Klątwa", która jest wielkim, azjatyckim hitem, a amerykanie zmienili ten film w szajs. Fabuła właściwie nie różni się niczym od oryginału. Jeśli ktoś oglądał wcześniej "[Rec]", to nie potrzebne są mu opisy czy recenzje. Znów ta sama dziennikarka Angela Vidal (Jennifer Carpenter) przygotowuje program o życiu i pracy strażaków. Kiedy reportaż wydaje się nie mieć żadnego sensu, do remizy napływa zgłoszenie. Mieszkańcy starej kamienicy usłyszeli krzyk starszej sąsiadki i postanowili wezwać straż. Na miejscu okazuje się, że owa kobieta zarażona jest jakimś nieznanym wirusem. Gdy strażak chce jej pomóc (kobieta jest zakrwawiona), ta rzuca mu się do gardła. Mieszkańcy kamienicy nie mogą wyjść, ponieważ władze miasta postanowiły odizolować budynek. Przerażeni mieszkańcy walczą o życie, nie uzyskując żadnej pomocy z zewnątrz. I znowu mamy "zaszczyt" oglądać te same wątki- zarażona dziewczynka, problem z psem, dwóch zagryzających się strażaków. Nowością jest jedno słowo - wścieklizna. W hiszpańskim "[Rec]" do końca nie wiadomo, co zamieniało ludzi w przerażające zombiaki. W "Kwarantannie" jeden z lekarzy wyciągnął diagnozę, że powodem agresji zarażonych może być wścieklizna. A tak poza tym widz z tego filmu nie wyniesie nic nowego. A teraz plusy, których niestety wiele nie ma. "Kwarantanna" na pewno jest wygodniejsza w oglądaniu od jego hiszpańskiego poprzednika. Kamera nie lata na wszystkie strony, jest ustabilizowana, możemy dokładniej ujrzeć rozgrywające się wydarzenia. I to chyba będzie jedyny plus. Chociaż właściwie jak można doliczyć się ich więcej, skoro wszystko jest dokładną "kopią" "[Rec]". Gra aktorska na pewno jest na niższym poziomie. Jennifer Carpenter, wcielająca się w główną bohaterkę, Angelę, sztucznie zagrała tę rolę. Jej płacz czy ryk przerażenia był po prostu żałosne. Oczywiście Amerykanie musieli dodać trochę swojego żenującego humoru. Chodzi mi tu dokładniej o stosunek strażaków do Angeli - teksty w stylu "Sto dolców, że przelecę ją do rana", mogą pochodzić tylko od nich. Tak więc Amerykanie mogą tylko pozazdrościć kolegom z Hiszpanii. Na równym  poziomie jest tylko strach. W "Kwarantannie" także panuje napięcie i przerażenie, oczywiście dokładnie skopiowane z Hiszpanii. Jeśli ktoś chce poczuć strach, to bez różnicy, po jaki tytuł sięgnie. Przecież "Kwarantanna" jest tylko pocztówką hiszpańskiego "[Rec]"...
1 10
Moja ocena:
5
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Od kilku lat społeczeństwa na całym świecie atakuje wirus całkowitego odmóżdżenia. W zależności od... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones