Recenzja filmu

Lekarz drzew (2005)
Janusz Zaorski
Tadeusz Szymków
Magdalena Różczka

"O półinteligentów walczę, a ćwierćinteligentów mam w dupie..." - Janusz Zaorski

Jest wielu ludzi, którzy narzekają na polską kinematografię, a ci, którzy tego nie robią, są w znacznej mniejszości. Nic dziwnego, że każdy ma jakieś, "ale" ponieważ rzeczą niespotykaną jest żeby
Jest wielu ludzi, którzy narzekają na polską kinematografię, a ci, którzy tego nie robią, są w znacznej mniejszości. Nic dziwnego, że każdy ma jakieś, "ale" ponieważ rzeczą niespotykaną jest żeby w jednym roku powstała tak mała liczba filmów. Nakręcono 12 produkcji na 15 przyznawanych nagród... Takie filmy jak "Pręgi" czy "Mój Nikifor" cały czas próbują ratować sytuacje i trzymać poziom. Teraz Janusz Zaorski postanowił ruszyć na ratunek naszemu kinu. Na wczorajszej premierze "Lekarza drzew" (26 lipca 2005 roku), która odbyła się w Czeskim Cieszynie w ramach piątej edycji Festiwalu Filmowego Era Nowe Horyzonty, było dość dużo osób i zarazem sam reżyser filmu. Zaorski "wprowadzając" nas do filmu mówił o tym, że np. Canal+ wyłamał się z dofinansowania filmowców i naszej kinematografii. Zastanawiał się nad tym, jak to się dzieje, że wielu reżyserów nakręciło tylko jeden film a potem znikli z ekranów kin. Po krótkim wstępie zostaliśmy zaproszeni na seans i rozmowę na temat filmu tuż po nim. "Lekarz drzew" to "teatr" trzech aktorów. Magdalena Różczka, która zagrała Kaję jest debiutantką i jak to określił reżyser chciał, żeby tę rolę zagrała osoba, która jest "czystą kartą". Tadeusz Szymków wciela się w postać Szymona, tytułowego lekarza drzew, który grał już w takich filmach jak "Psy", "Demony wojny" czy też serialu "Ekstradycja 3". W końcu Maria Pakulnis, która gra w tym filmie znajomą Szymona (nie wiemy, co ją łączy z bohaterem granym przez Tadeusza Szymkowa). Muszę powiedzieć, że gdy czytałem o filmie jeszcze przed jego obejrzeniem doszedłem do wniosku, że ta historia może być ciekawa a scenariusz naprawdę niczego sobie. Szymon mieszka z dala od cywilizacji. Wokół jego miejsca zamieszkania nie ma żywej duszy. Pewnego razu znajduje na brzegu jeziora nagą kobietę. Mężczyzna postanawia zabrać ją do swego domu. W przypływie paniki dziewczyna prosi Szymon żeby nie zdradzał nikomu, że tutaj przebywa. Po jakimś czasie zaczyna opowiadać o sobie Szymonowi. Każda jej historia jest sprzeczna z poprzednią. Kaja cały czas kłamie i układa coraz to nowe życiorysy. Wydawać by się mogło, że to będzie nowy, porządny, polski film. Jak się okazuje jest on tylko nowy i polski... To, co zostało nam pokazane było po prostu tragiczne... W połowie seansu osoba, która siedziała koło mnie powiedziała "przez ten film to polska kinematografia się nie odrodzi...". Debiut pani Różczki okazał się zupełnie nieudany. Widać to szczególnie w scenie, gdy Kaja rozmawia z panią Pakulnis (przepaść jest tak wielka, że widz zastanawia się, co ta dziewczyna właściwie robi w tym filmie). Wszystkie sceny są po prostu "nieprawdziwe". Widz nie wierzy w to, co widzi. Jeśli chodzi o dialogi, jest to po prostu "śmiech na sali"... Ludzie śmiali się z wypowiedzi aktorów, choć ci drudzy mówili zupełnie poważnie. Żenada. W tym obrazie jest wiele niedopowiedzeń oraz niewiadomych (nie znamy np. historii pewnego noża...). Jednak jak twierdzi sam reżyser był to celowy zabieg. Po zakończeniu filmu (na sali było około 150 osób) większość ludzi już nie czekała na rozmowę z reżyserem i nie chciała się dowiedzieć, jakie były kulisy filmu i co do powiedzenia ma na ten temat Janusz Zaorski. Została nas garstka około 50 osób. Pod adresem reżysera padały różne pytania. Jeden z panów zapytał czy gdyby dysponowano większym budżetem to nakręcono by ten film "profesjonalnie" (był kręcony kamerą cyfrową). Zaorski stwierdził, że z pewnością tak i że widzimy jak na razie "półprodukt". Jednej pani bardzo nie spodobał się film i stwierdziła, że jest to jak sama powiedział "przepraszam za wyrażenie produkt z marnym aktorstwem i wstawionymi dialogami". Reżyser oczywiście zrzucił winę "na gust". Wiadomo, że jeśli film ci się podoba to masz taki gust. Ja z kolei zadałem dwa pytania. Czy w przypadku, gdy "Lekarz drzew" odniesie sukces będzie Pan kręcił następne filmy, a jeżeli tak, to czy już jest jakiś scenariusz??? W odpowiedzi usłyszałem, że niezależnie czy będzie miał na to pieniądze czy nie, kolejny film i tak powstanie (ma być to podobno kontynuacja "Lekarza drzew"). Zarys scenariusza został mi również przedstawiony, nie będę o nim wspominał, ponieważ nie chce zniechęcać nikogo do filmu, który jeszcze nie powstał. Drugie pytanie, a właściwie prośba była skierowana do publiczności. Poprosiłem tych ludzi, którzy jeszcze zostali w kinie (zakładam, że pozostałym się podobało tylko śpieszyli się na następne seanse) o to by ci, którym się film spodobał podnieśli rękę. Z około 50 obecnych rękę podniosło około 15 osób...
1 10 6
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones