Recenzja filmu

Miasto prywatne (1994)
Jacek Skalski
Bogusław Linda
Maciej Kozłowski

Żeby się zabawić, trzeba kogoś zabić

Zrealizowane w 1994 roku "Miasto prywatne" jest tytułem, któremu bez wątpienia warto poświęcić odrobinę uwagi. Lata 90. były raczej dobrym okresem dla kina sensacyjnego Made in Poland, film
Zrealizowane w 1994 roku "Miasto prywatne" jest tytułem, któremu bez wątpienia warto poświęcić odrobinę uwagi. Lata 90. były raczej dobrym okresem dla kina sensacyjnego Made in Poland, film Skalskiego może tylko potwierdzać ową tezę. Co prawda nikt nie wymieni go jednym tchem obok klasyków pokroju "Psów" czy "Sary", nie zmienia to wcale faktu, że Bogusław Linda po raz kolejny ufundował polskim kinomanom dawkę porządnej sensacji. 

Fabuła filmu nie należy do skomplikowanych. Pawik (Bogusław Linda) i Ali (Maciej Kozłowski) znają się od dziecka. Jakkolwiek ich charaktery wydają się być różne, cel mają ten sam - chcą rządzić Miastem. Pomocą - głównie tą fizyczną - służą im lokalne ciemne charaktery, u boku których rabują, wojują i napadają. Miasto mają tylko dla siebie, są jego gospodarzami, gdy zapada zmrok. Niestety rodzące się wewnątrz grupy konflikty doprowadzą do podziału, który zadecyduje o dalszym losie całej kompanii. Bo trudno o kompromis, gdy jedni chcą dalej napadać na stacje benzynowe, a drudzy robić interesy z tymi Na Górze.

Niewątpliwym atutem filmu Skalskiego jest jego prawdziwość. Ja osobiście kupiłem historię małomiasteczkowych gangsterów chcących wypłynąć na głębsze wody. Najlepiej w swojej roli prezentuje się oczywiście Linda, który pełnił w tamtym czasie funkcję etatowego twardziela. Obsada jest z resztą mocną stroną tej produkcji, na ekranie pojawiają się także wspomniany już Maciej Kozłowski, Mirosław BakaKrzysztof Kiersznowski czy Mirosław Zbrojewicz. Odrobinę gorzej na ich tle wypada natomiast Maria Gładkowska, zarówno jej postać jak i cały wątek to raczej słabsze fragmenty filmu.

Reżyser snuje swoją opowieść przy użyciu prostych środków. Liczba wystrzelonych pocisków nie ustępuje w niczym ilości wypitych butelek wódki, czy głośno wykrzyczanych słów uchodzących powszechnie za niecenzuralne. Jest czas zarówno na ekranową rozróbę, jak i na momenty spokojniejsze, w których bohaterowie stają się bardziej melancholijni. Wątek miłosny jest niestety do bólu oklepany, szkoda, że Jacek Skalski nie poświęcił więcej czasu na wymyślenie czegoś ciekawszego. Dziwi mnie także jego decyzja o zdubbingowaniu postaci granej przez Krzysztofa Kiersznowskiego, efekt końcowy nie brzmi niestety za dobrze. Na plus zaliczyć można natomiast (nostalgiczną nieco dziś) muzykę, fajny, małomiejski klimat oraz niegłupie dialogi.

"Miasto prywatne" to tytuł trochę już zapomniany, a szkoda, gdyż walkę o wpływy na mieście pomiędzy Lindą a Kozłowskim ogląda się naprawdę nieźle. Szczególnie dobrze jest przypomnieć sobie ten obraz po latach i powspominać, jak kiedyś robiło się kino sensacyjne w kraju nad Wisłą. Film nie broni się co prawda zawiłą fabułą, czy wielowymiarowymi i skomplikowanymi postaciami. Ma za to atmosferę i charakter bardzo specyficzny, dla tego typu produkcji z tamtego okresu.
1 10
Moja ocena:
6
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones