Recenzja filmu

More (1998)
Mark Osborne

Simple story

Przyznam się, że bardzo lubię oglądać filmy krótkometrażowe. Zdarza się często, że kilkuminutowy film wyrazi i przekaże nam więcej aniżeli niejeden "maratończyk". Zdarzają się mniej lub bardziej
Przyznam się, że bardzo lubię oglądać filmy krótkometrażowe. Zdarza się często, że kilkuminutowy film wyrazi i przekaże nam więcej aniżeli niejeden "maratończyk". Zdarzają się mniej lub bardziej udane krótkometrażówki. Ta zdecydowanie należy do tych drugich. Przed przeczytaniem dalszej części recenzji, radziłbym zapoznać się z filmem. Jest łatwo dostępny w Internecie. Przeciętny, szary osobnik żyje w przeciętnym, szarym świecie. Jest samotny, ma monotonną pracę, w jego życie wdarła się rutyna. Marzy o tym, by móc powrócić do lat dzieciństwa (zresztą tak jak każdy z nas, a przynajmniej ja). By być szczęśliwym, tworzy specjalne okulary, przez które świat wydaje się kolorowy i beztroski. Dalej zobaczcie sami. To w końcu tylko sześć minut. Sześć niezwykłych minut. Dodatkowo zachwyca piękną muzyką skomponowaną przez New Order. W pełni oddającą melancholijny i nostalgiczny wydźwięk tego dzieła. Po tym filmie zadałem sobie pytanie: Czym jest szczęście? Czy można w ogóle je jakoś osiągnąć? Stworek za wszelką cenę chciał być szczęśliwym, wybić się z szarej, nic nieznaczącej warstwy. Jego okulary dostarczały mu radości tylko na krótką chwilę. Bohater za wszelką cenę chciał móc żyć jak kiedyś - o nic się nie martwić i ciągle się bawić. Okres dzieciństwa był dla niego rajem, ponieważ wtedy jeszcze nie potrafił wszystkiego sobie uzmysłowić i pojąć. To był czas beztroski i przepiękny, a jednocześnie bardzo brutalny. Po nim wchodzimy na głębiny dojrzałości, odpowiedzialności, zatracenia, samotności... W 1999 roku film był nominowany do Oscara za "najlepszy krótkometrażowy film animowany". Niestety nagrodę zgarnął o wiele słabszy "Bunny". Gdybym to ja miał przyznać statuetkę, dostałby ją "More". Dobra, koniec o nagrodach. Przecież i tak one nie są żadnym wyznacznikiem jakości filmu. Pewnie każdy z nas chce osiągnąć to coś, co się zwie "szczęściem". Ale czy to "coś" istnieje w naszym pędzącym świecie? Czy będzie trwało wiecznie? Czy nie zgaśnie w nas płomień? Filmy powinny zachwycać, uczyć i poruszać. "More" taki właśnie jest. Zachęcam jeszcze raz do zapoznania się z tą krótką, ale jednocześnie bogatą w wyraz krótkometrażówką. To tylko sześć minut. Sześć niezwykłych minut. Dawno żaden film nie przemówił do mnie jak właśnie ten. Czołówka krótkometrażówek wśród takich dzieł jak "Gdy spadają anioły" Polańskiego czy "Równowaga" Lauensteinów.
1 10
Moja ocena:
9
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones