Recenzja filmu

Muza i meduza (2008)
Tom Putnam
Paris Hilton
Christine Lakin

Pean dla PH

W tej komedii zabawne wydało mi się tylko to, w jak odrażający sposób musiano ucharakteryzować tytułową "meduzę" ("Nottie" w wersji oryginalnej), aby było wiadomo, której z dwóch aktorek
W tej komedii zabawne wydało mi się tylko to, w jak odrażający sposób musiano ucharakteryzować tytułową "meduzę" ("Nottie" w wersji oryginalnej), aby było wiadomo, której z dwóch aktorek grających tytułowe role przypada miano muzy. Generalnie nie mam w zwyczaju w takim złośliwym tonie określać innych ludzi, ale cała ta otoczka wśród czołowej przedstawicielki osób znanych z tego, że są znani, czyli Paris Hilton, przeraźliwie mnie irytuje i zmusza do wyrażenia swojej dezaprobaty dla promocji takich osób. Wydaje się, że cały ten poklask dla tej kobietki musiał być zakupiony za pieniądze ojca. Tej "muzie" od wszystkiego brak przede wszystkim talentu (zarówno wokalnego, jak i aktorskiego), lecz akurat to nie jest największym problemem. W ostatnich latach w naszej popkulturze taki atrybut wydaje się zupełnie niepotrzebny, natomiast eksponowanym aspektem, wywyższającym ludzi nijakich, pod względem moralnym i charakterologicznym, jest uroda i fizyczność. Każdy stwierdzi, że jest to kwestia gustu, niemniej w urodzie można znaleźć standardy podziwiane przez większą część społeczeństwa oraz ułomności przez nich wyśmiewane. Nie chcę zabrzmieć arbitralnie, lecz z dużą dozą pewności twierdzę, że wśród losowo wybranej populacji mężczyzn Paris Hilton będzie uważana co najwyżej za przeciętnej urody chudzinkę, a nie za obezwładniającą urodą boginię. Skąd więc taka jej popularność? Czyżby to świadczyło o kompletnym umysłowym zacofaniu społeczeństwa światowego, które lansuje na globalną liderkę medialną bogaty antytalent? Nie sądziłem, że to kiedyś powiem, ale Doda przy Paris Hilton wydaje się osobowościowym autorytetem. Wydawać by się mogło, że piszę nie na temat, gdyż umieszczając tutaj swój tekst zobligowałem się do napisania recenzji filmu "Muza i meduza". Nic bardziej mylnego. Ten film jest niczym innym jak bezmózgim promowaniem Paris Hilton, jej rzekomej urody, dobroci i oczywiście uzdolnień aktorskich. Wiele razy operator serwuje nam ujęcia w zwolnionym tempie podkreślające "grację i piękno" choćby najdrobniejszego ruchu "bogini". Debilna promocja P.H. nie jest jedyną makabryczną rzeczą w tym "dziele". Dochodzi do tego ciąg zdjęć podkreślających brzydotę "Nottie", takich jak odpadające paznokcie, ropiejące wypryski, wypadające spróchniałe zęby… Więcej nie będę pisał, bo mogę jedynie wzmagać odruchy wymiotne. Może zatem paść pytanie: dlaczego nie dałem temu filmowi najniższej oceny? Otóż dlatego, aby nie robić mu zbytniej reklamy (którą być może czynię tą recenzją, ale z zamierzenia ma ona być tylko wyrazem mojego zażenowania), jaką jest wystawianie skrajnych not. Myślę, że nie muszę tłumaczyć, dlaczego najwyższa nota może być reklamą, natomiast co do najniższej to sam po sobie wiem, że często takie oceny skłaniają mnie z ciekawości do sięgnięcia po taką pozycję, po to aby, kolokwialnie pisząc, sprawdzić, co to za badziewie. To coś, naprawdę, nawet nie jest warte sprawdzenia.
1 10
Moja ocena:
2
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones