Wygłupy pewnego emeryta

Trzeba być pozytywnie nastawionym do życia człowiekiem, aby w zaawansowanym wieku emerytalnym stać się głównym aktorem przedsięwzięć filmowych, bazujących na totalnej błazenadzie i mających za
Trzeba być pozytywnie nastawionym do życia człowiekiem, aby w zaawansowanym wieku emerytalnym stać się głównym aktorem przedsięwzięć filmowych, bazujących na totalnej błazenadzie i mających za nic szacunek do wieloletniego dorobku światowego kina. Taka rzecz odnosi się do Leslie Nielsena i jego wybryków przed kamerą, z których najmocniej w świadomości społecznej utrwaliła się seria "Nagiej broni".

Można ją lubić, albo i nie, ale bezkompromisowe wydurnianie się przed kamerą, prezentowane w tych produkcjach, dostarcza widzom potrzebnego dystansu do hollywoodzkiego, jakże często buchającego nadmierną pompatycznością, kina. Co prawda "Naga broń 33 1/3" nie prezentuje już tak świeżego dowcipu, jak poprzednie dwie części, ale mimo to nadal wpisuje się w kompletny cykl humorystyczny, stanowiąc zabawną kontynuację.

Frank Drebin tym razem infiltruje środowisko przestępcze. Na własną prośbę wnika do więzienia, aby zdobyć zaufanie niezwykle groźnego kryminalisty, Rocco Dillona. Tym samym motywem przewodnim parodii stają się "Skazani na Shawshank" i wyśmiewana jest (i to z niezłym skutkiem) konwencja życia więziennego przedstawiana w filmach. Później mamy do czynienia z satyrą na coraz to inne filmy oraz odgrzewaniem motywów znanych z poprzednich dwóch części.

A gdy już brakuje pomysłów na wypełnienie fabuły, to zawsze można wprowadzić wysoką blondynkę z ogromnymi piersiami, nie mieszczącymi się w jej skromnych kostiumach. Anna Nicole Smith, zawsze raczej skandalistka niż aktorka, odegrała w tym filmie swoją życiową rolę, polegającą w zasadzie tylko na eksponowaniu swoich niewątpliwych walorów fizycznych.

Ale to chyba na tym właśnie polega kino reprezentowane przez "Nagą broń" – na dostarczaniu widzom produktu, niewymuszającego użycia choćby jednej szarej komórki. A co lepiej spełnia to zadanie, jeśli nie prosty, często rubaszny humor, wzbogacony lekką erotyką?

Nie stanowi to oczywiście wyrafinowanej i intelektualnej rozrywki, ale nie przekracza też granic dobrego smaku (patrz "Komedia romantyczna", "Wielkie kino"). A to, myślę, wynosi produkcje z tego gatunku na wyższy poziom. A czy film jest rzeczywiście zabawny? Moim zdaniem tak, ale chyba nie powinienem wydawać tutaj takich arbitralnych opinii.

Myślę też, że czas trochę uszlachetnił "Nagą broń 33 i 1/3", która zaraz po premierze była często negatywnie oceniana w stosunku do dwóch pierwszych części. Temu uszlachetnieniu przyczyniła się wydatnie druga połowa lat 90-tych i pierwsza dekada XXI wieku, które obfitowały w sporą liczbę coraz mniej wybrednych, a coraz bardziej żałosnych komedii, co stworzyło kontekst, w którym "Nagą broń 33 i 1/3" ogląda się obecnie naprawdę przyjemnie.
1 10
Moja ocena:
6
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones