Recenzja filmu

Najlepsze lata naszego życia (1946)
William Wyler
Myrna Loy
Fredric March

Czy na pewno najlepsze?

Wśród wielu różnorodnych dostępnych dziś filmów o tematyce wojennej "Najlepsze lata naszego życia" gdzieś się zagubiły. Szkoda, ponieważ dzieło Williama Wylera ma do zaoferowania znacznie więcej
William Wyler to jeden z najbardziej utytułowanych reżyserów w historii. Na koncie ma dwanaście nominacji do Oscara i trzy zdobyte statuetki. I choć dziś pamiętany jest głownie za sprawą "Ben Hura" i "Rzymskich wakacji", to na swoim koncie ma znacznie więcej tytułów godnych uwagi, m.in. nagrodzone ośmioma złotymi rycerzami "Najlepsze lata naszego życia".

W filmie tym reżyser porusza temat traum i trudów powrotu do dawnego życia weteranów wojennych. W trzech splatających się  ze sobą wątkach przedstawia losy trzech powracających z II wojny światowej żołnierzy. Pochodzą z tego samego miasteczka, ale każdy z nich reprezentuje inną formację wojskową, inne pokolenie, inną klasę społeczną i doświadcza innych problemów życiowych.
 
Najstarszy z nich Al Stephenson (Fredric March) służył w piechocie. Od dwudziestu lat jest żonaty z Milly (Myrna Loy) i ma dwójkę dzieci: Roba (Michael Hall) i Peggy (Teresa Wright). Rodzina wita go w domu z miłością i uściskami, ale on nie czuje się dobrze. Dzieci dorosły, a on zupełnie ich nie zna. W czekającej na niego pracy w banku też jest inaczej. W efekcie zaczyna coraz częściej zaglądać do kieliszka.
 
Najmłodszy z trójki żołnierzy Homer Parrish (Harold Russell) przed wojną był świetnie zapowiadającym się futbolistą. Służąc jako marynarz, stracił obie ręce. Obawia się, jak na jego stalowe haczyki zareaguje czekająca na niego dziewczyna Wilma (Cathy O'Donnell).
 
Fred Derry (Dana Andrews) był członkiem załogi bombowca. Ma przyzwyczajoną do luksusów żonę Marie (Virginia Mayo), która nie jest zainteresowana życiem za 32,50$ tygodniowo, które oferuje jej mąż. Po poznaniu córki Ala Stephensona Fred również przestaje interesować się drugą połówką.
 
Wyler wraz ze scenarzystą Robertem E. Sherwoodem nie starają się malować bohaterów "Najlepszych lat naszego życia" jako ludzi niezwykłych. Ich zachowanie, perspektywy i życie jest mniej więcej przeciętne. Twórcy nie wprowadzają dodatkowego dramatyzmu. Stawiają na realizm. Między innymi dlatego film działa aż tak dobrze. Jednak autorzy zwracają uwagę nie tylko na problemy trójki protagonistów, ale też na problem ogólniejszy, dotyczący całego społeczeństwa, które musi poradzić sobie z wielką liczbą powracających z frontu żołnierzy. Jak ponownie wcielić w swoje struktury ludzi borykających się z demonami wojennej przeszłości, goryczą rozczarowania, problemem zaakceptowania samego siebie, kłopotami z zaadaptowaniem się w nowej rzeczywistości, pijaństwem i kalectwem? Jaki jest efekt? Szeroko zakrojony, przemyślany i wiarygodny dramat antywojenny.

Sytuację, w jakiej po wojnie znalazło się wielu żołnierzy, w tym trójka filmowych bohaterów, świetnie oddaje tytuł obrazu. Ironicznie odnosi się on do niepokojącego faktu, że wielu weteranów "najlepsze lata swojego życia" miało właśnie na froncie, a nie w teoretycznie spokojnym życiu w czasie pokoju.

W rolę Ala Stephensona wcielił się Fredric March, który bezbłędnie łączy sceny dramatyczne z komediowymi, pokazując przy tym niepokojącą dwuznaczność postaci. Równie przekonywujący jest Dana Andrews jako Fred Derry. Znany chociażby z "Laury" aktor świetnie oddaje zagubienie swojego bohatera. A scena, w której siada za sterami uziemionego bombowca, to jedna z lepszych scen filmu. Na ich tle nie najgorzej wypada debiutujący na wielkim ekranie prawdziwy weteran wojenny Harold Russell, który za rolę Homera Parrisha otrzymał dwa Oscary. Członkowie Akademii nagrodzili go za drugoplanową rolę męską oraz przyznali mu nagrodę honorową za "niesienie nadziei i odwagi weteranom wojennym". Partnerujące im kobiety również trzymają poziom.

Dla producenta Samuela Goldwyna ważna była nie tylko tematyka utworu, ale również jego strona wizualna. Dlatego do "Najlepszych lat naszego życia" zatrudnił nie tylko Williama Wylera, ale też znanego z "Obywatela Kane'a" znakomitego operatora Gregga Tolanda. To dzięki niemu wielokrotnie tradycyjny montaż jest zastąpiony głębią ostrości, jak chociażby w scenie z grą na fortepianie. Homer pokazuje kompanom, jak nauczył się grać. Ci początkowo to obserwują, ale po krótkiej chwili Fred idzie zadzwonić. Kamera pozostaje w miejscu. Nie ma cięcia. Budka telefoniczna znajduje się w tle, a nasze oczy śledzą wędrówkę Freda. Będąc w rogu kadru bohater rozmawia, a my zastanawiamy się, co mówi.
 
Wśród wielu różnorodnych dostępnych dziś filmów o tematyce wojennej "Najlepsze lata naszego życia" gdzieś się zagubiły. Szkoda, ponieważ dzieło Williama Wylera ma do zaoferowania znacznie więcej niż większość współczesnych obrazów z tego gatunku.
1 10
Moja ocena:
8
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones